poniedziałek, 6 listopada 2017

Od Fufu do Sakita

- Dokąd idę? - powtórzyłam głupio. - W sensie ja?
- A kto inny?
Dobre pytanie. W okolicy nie było nikogo, a nawet jeśli służący nadstawiali uszu zza ścian to to raczej ich nie dotyczyło. Co jednak powinnam zrobić? Co odpowiedzieć? Uciekłam przed ślubem, ojcem, rodziną... Czemu zaś tutaj? Cóż, Khayr zawsze było miejscem bliskim mojemu sercu, które darzyłam sympatią i, które chciałam poznać. Ale co dalej? Do ojca nie chce wracać, tutaj nie wiem ile dam radę wytrzymać. A on... był, nie powiem, że miły, ale inny. Nie myślał jak pozostali mężczyźni, nie myślał tylko o jednym, a do tego nie trzymał się określonych przez wieki praw i schematów rozmów. Tych durnych stereotypów i przekonań, które wpajano nam od dziecka. Nie zgrywał jednak uprzejmego, mówił to co myślał i był przez to... ciekawy. Do tego, mimo pozorów, nie zostawił mnie. I kupił mi bizona!
- Nie wiem, ja chciałam... chciałam zwiedzić Khayr... - zawahałam się, nie wiedząc jak to ująć. - Ale pójdę z Tobą! - dodałam szybko. - I to nie dlatego, że Cię lubię, ale dlatego, że jeszcze mnie nie przeprosiłeś! A te drugie się nie liczą, za podeptanie mnie słowa nie powiedziałeś! A ja nie mogę pozwolić byś innych obrażał i wywracał, ja Cię wychowam! I będziesz grzeczny!
Całe poważne rozważania, które trzymały się mnie przed chwilą, wyparowały. Zaś starannie przemyślany wywód zniknął jak zawsze z pierwszym wypowiedzianym przeze mnie słowem. Ale to nie moja wina! Ja się bardzo starałam, ja chciałam być poważna. Odchrząknęłam.
- Po prostu nie godzi się wracać do swojego kraju jako taki cham i prostak, pokaż, że ta podróż Cię zmieniła! To może ojciec pozwoli Ci częściej wyjeżdżać. - powiedziałam, przekonana, że ojciec tż go ściga o ucieczkę. - Weź mnie ze sobą! - dodałam piskliwie, a moje oczy przybrały idealny wyraz do tak zwanych "słodkich oczek", które tak często gubiły mężczyzn.

< Sakiteczku? :3 Fufu oferuje darmowe lekcje dobrego wychowania  - nic tylko brać! xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz