piątek, 24 listopada 2017

Od Mirajane do Lexie

Udało mi się zasnąć. Jednak to co mi się śniło... Po tym wolałabym już nie spać. Moja prośba została wysłuchana. Poczułam lekkie i bardzo ciche trząchnięcie mego ramienia. Ledwo otworzyłam oczy, a gwardzistka wskazała na Aresa. Znowu mamy uciekać?! Cały dzień moje serce owiał lód, a teraz zaczął on się topić. Miałam dość ciągłego zbiegania. Jak ten ktoś nie odpuszcza, to i ja nie odpuszczę. Nikt nie będzie mi straszny! Jestem księż księżniczka Mirajane Melanie Reiss! Znana niektórym jako Lodowa Wiedźma! Tak też mogę udowodnić, że pozornie niewinna kobieta ubrana w kaptur jest niebezpieczna. Ominęłam Lexie, która patrzyła na mnie ze zdziwieniem i przerażeniem. Zacisnęłam pięści, a z nich wyleciały płatki śniegu. Wokół obozu i dość duży kawałek poza nim, zaczęła unosić się bardzo gęsta mgła, przez którą wydostać się mogłam tylko i wyłącznie ja. Koniec tych zabaw. Wiatr zaczął wiać bardzo mocno. Moją dłoń pokierowałam ku Aresowi, który po chwili został otozony warstwą cienkiego lodu i nie poruszał się. Tak mogłam go uchronić przed chłodem. Gałęzie drzew, nawet te grube łamały się niczym wykałaczki. Trawa oszroniła się. Kaptur spadł mi z głowy. Moje włosy zaczynały się rozjaśniać, a niektóre pasma traciły kolor, pozostając białe jak śnieg. Rzuciłam lodowate spojrzenie na Lexie. Wiedziałam do czego zmierza. Palcem wskazującym wycelowałam w jej nogi i się uśmiechnęłam. Po wypowiedzeniu bardzo szybkiej inkantacji w głowie, nogi gwardzistki przymarzły. Magia Czarnego Lodu. Zaklęcie, które nie zostanie złamane od tak. Trochę jej zajmie zniszczenie tych zlodowaceń. Wyostrzyłam spojrzenie, poszukiwając tego kogoś, kto się włamał do naszego obozu. Rozpętałam tutaj prawdziwe zimowe piekło. Nikt o zdrowym rozumie, czy też mocach nie zdołał długo poruszać się w tej burzy śnieżnej. Miałam coraz mniej energii... Brakowało mi snu, a jednak nadal walczyłam. Do końca. Moje dłonie zaczęły zamarzać, a twarz została oszroniona niczym trawa na terenie burzy. Teraz, tylko jedna osoba zdoła mnie powstrzymać. Tylko, czy tej osobniczce uda się zniszczyć kajdany z Czarnego Lodu? O tym na pewno się przekonam... Usłyszałam krążące wokół mnie kroki. Jedna osoba, zataczająca koło, aby mnie zmylić. Żałosny sposób walki. Tym bardziej, że zdołałam namierzyć cień nadal wirujący wokół. Wycelowałam dłonią w cień, a ten zaczął ruszać się szybciej. Nie wiedziałam czy trafię tegi kogoś. Muszę... Muszę... Muszę. Dla rodziny, dla poddanych, dla samej siebie. Dla mojego dobra. Robiło się niebezpiecznie dla mojego otoczenia i samej mnie. Me serce stało się zimne jak lód. Skóra była pokryta szronem i nie było opcji, aby dojrzeć kolor mojej cery. Dłonie mi całkowicie zamarzły. Jeszcze chyba nigdy tak się nie zdenerwowałam. Modliłam się, aby nie użyć tego, czego i ja sama się boję. Wybuch lodu... Koniec mój... Koniec państwa. Nie mogę tego użyć. Gdyby to się stało, Leoatle zniknęłoby z map jako królestwo, a stałoby się pustynią śnieżną...
<Lexie?  ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz