- Nie! Nie wracam do domu! - krzyknęłam, przycisnęłam Pompejusza do piersi i uciekłam, taranując barkiem Sakita.
- Nie będę za Tobą ganiał. - usłyszałam z tyłu jego kroki.
- Nie wrócę tam! Ty nic nie rozumiesz, nikt mnie nie rozumie. - krzyknęłam przez łzy. - Nie pozwolę im na to, nie mogą za mnie decydować! To moje życie i tylko moje, rozumiesz? A oni są, są... - jąkałam się. - Oni są źli! Źli, bardzo źli.
- O co Ci w ogóle chodzi? - zrównał się ze mną.
- O nic! - pisnęłam. - Spadaj, przecież to i tak Cię to nie obchodzi!
Pobiegłam przez kolejne korytarze, chowając się na końcu w spiżarni, pomiędzy beczkami.
< Sakit? Ona wcale nie płacze. Znowu xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz