środa, 29 listopada 2017

Od Megan

Mieliście kiedyś tak, że oskarżono Was o coś czego nie zrobiliście? Wkurzyliście się, nie? To wyobraźcie sobie że ja tak mam od czterech miesięcy. Jestem ścigana za morderstwo, którego nie popełniłam.
Głuchy odgłos kopyt stukających na kamiennej ścieżce odbijał się echem po całej wiosce. Jeźdźcami byli trzej mężczyźni, nerwowo rozglądający się za ciemnowłosą kobietą. Nie byłam tu bezpieczna, ale za dużym ryzykiem byłoby proszenie któregoś z mieszkańców o pomoc. Stałam za rogiem jednego z budynków unikając starcia ze ściągającymi mnie mężczyznami. Niestety moja niezdarność wzięła górę i gwałtownym ruchem strąciłam stos wiader, które wydały przy tym olbrzymi huk. Tak jak się spodziewałam zwróciło to uwagę mężczyzny, który zatrzymał konia po czym z niego zsiadł i ostrożnym krokiem ruszył w moją stronę. Napływ adrenaliny wypełnił moje ciało, a głowa szalała w poszukiwaniu rozwiązania z sytuacji. Łowca głów zbliżał się coraz bliżej i mimo odległości jaka nas dzieliła czułam jakby jego oddech na karku. Całe szczęście z opóźnionym refleksem z między wiader wyleciał kot wystraszony nagłym wypadkiem i wpadł na mężczyznę.
- Jest ktoś tam? - zapytał towarzysz speszonego człowieka.
- Nie. ~ odparł niepewnie - To tylko kot
Razem z odejściem łowców poczułam ulgę. Ale nie na długo bo w głowie znów zabłysła świadomość, że jeszcze zostało mi około czterech kilometrów do granicy. Dopiero potem będę bezpieczna.

Na terenie Merkez pojawiłam się już sporo po zmroku. Mimo, że minęłam granice Aranayi nadal było to blisko więc nie zamierzałam na pewniaka udać się do najbliższej wioski. Przemieszczałam się po lesie, gdy nagle zobaczyłam w oddali zapalone światło. Był to domek obok którego znajdowała się stodoła. Ostrożnie tak, aby nikt mnie nie usłyszał uchyliłam stare drzwi, które mimo mojej ostrożności cicho zaskrzypiały. W środku stał koń, który popatrzył na mnie lekko zaskoczony. Nogi już uginały się pode mną, a oczy kleiły ze zmęczenia. Położyłam się na słomie z nadzieją, że nikt nie zorientuję się o mojej obecności. Nim zdążyłam cokolwiek zaplanować na następny dzień zapadłam w głęboki sen.
Ze snu wyrwało mnie wiadro lodowatej wody, które wylądowało na mojej głowie. Od razu pozycje zmieniłam na siedzącą biorąc przy tym ogromny wdech powietrza.
- Wstawaj, śpiąca królewno. ~ usłyszałam przyjaźnie nastawiony głos - Mam nadzieję, że się wyspałaś.

< Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz