Wyczekiwałem odpowiedzi, reakcji. Czegokolwiek. Nie ważne, czy negatywnej czy pozytywnej. Chciałem mieć pewność, że nie jest na mnie zły. Że nie jest pod wpływem hipnozy. Że jego umysł jest w o l n y.
Dlatego, kiedy mnie chwycił w swoje objęcia, aż zapomniałem, jak się oddycha. Naprawdę. Dopiero po pierwszym szoku, wziąłem płytki wdech, a następnie wypuściłem powietrze. Tego się nie spodziewałem. Sivik zrobił to bez słowa. A w jego ruchach było coś, bo ja wiem, troskliwego? Jakby RZECZYWIŚCIE tym się przejął.
To miłe uczucie, kiedy ktoś się o ciebie martwi, a po raz pierwszy w życiu, tą osobą jest ktoś inny niż ojciec. Chciałbym czuć je częściej.
A takie właśnie emocje wyparły smutek, przejawiały się w każdej czynności mężczyzny. W jego klepnięciu mnie po plecach, poczochraniu i naelektryzowaniu włosów, zaprowadzeniu do pokoju. Chciałem coś powiedzieć, podziękować, poprosić o wybaczenie, jednak tym razem to ciemnowłosy był stanowczy. Męski. Ten dojrzalszy. Dlaczego zacząłem o nim myśleć w tych, a nie innych kategoriach? To kwestia na moje wieczorne przemyślenia. Bo prawdopodobnie nie zasnę, zwłaszcza, że szare smugi deszczu zaczęły uderzać o szybę oraz dach. Z niewiadomych mi powodów, burze sprawiały, że zaczynałem odczuwać strach oraz niepokój.
Usiedliśmy na łóżku, chociaż raczej to zostałem na nim usadzony. Znowu z tą samą troską.
Kolejny szok nastąpił po objęciu mnie ramieniem i ponownym rozpoczęciem głaskania. Miałem ochotę wrzasnąć. Wyrwać się. Powiedzieć, aby mnie nie ruszał. Ten dotyk, sposób, w jaki Sivik mnie przygarnął, obudziły najgorsze wspomnienia, dotąd ukrywane w najciemniejszych zakamarkach umysłu. Ukryte przed dziennym światłem. Przez to gwałtownie zadrżałem, ale nie odsunąłem się. Musiałem pokonać strach przed objęciem w ten sposób. Najlepiej w otoczeniu kogoś, komu ufam. A takim kimś był Sivi.
— Carr, co jest? — Spytał po chwili, a ja nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Bo tego było zbyt wiele. Musiałem zebrać myśli. W dodatku, poczułem zbliżającą się panikę.
Powoli, stopniowo się pochylając, oparłem głowę na ramieniu mężczyzny. Wpierw odskoczyłem od barku jak od rozgrzanej płyty, ale po uspokojeniu się, wróciłem do dawnej pozycji.
— Przypomniały mi się rzeczy, które kiedyś zrobiłem. — Wyszeptałem na jednym wdechu. — Te złe. Przypomniała mi się przeszłość. Zacząłem myśleć o przyszłości. W dodatku.. Martwię się o ciebie, Sivik. Że umrzesz. Że.. Znikniesz.— Umilkłem i odwróciłem wzrok. Nie miałem siły opowiadać więcej. Nie chciałem się w końcu ponownie rozpłakać na świeżą koszulę mężczyzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz