niedziela, 1 kwietnia 2018

Od Cyrusa do Ashley

Zerknąłem na dziewczynę, skinąłem delikatnie głową i uniosłem kąciki ust. Nareszcie. Mogę pokazać swoją świetność tym niedowiarkom.
Swój pokaz zacząłem od przygotowania gruntu. Bo jak to tak? Na żywca?
Zacząłem ściągać w nasze okolice energie naturalne, które utworzyły na niebie czarne, wirujące chmury, przez które nawet srebrzyste światło księżyca nie dało się przebić. Na karku czułem już, że zaczynam się łączyć z zebraną elektrycznością. Teraz wystarczyło znaleźć jedynie przewodnik na jej moc. Ogarnąłem spojrzeniem zebranych, po czym, kiedy ujrzałem leżący samotnie miecz, prześlizgnąłem się pod ręką jednego z wojowników, zrobiłem niezwykle piękny, powabny, elegancki oraz pełen gracji przewrót, niestety brudząc swoje szaty trawą i chwyciłem za rękojeść. Wyprostowałem się, wzniosłem broń do góry i przywołałem piorun. Ból szarpnął moją ręką. Taki efekt uboczny często występował po długim nie używaniu "mojego" żywiołu, co było spowodowane oduczeniem się ciała przyjmowania takich ilości energii. Krzyknąłem wbrew sobie, zamknąłem oczy, a wyładowanie trafiło w metalowe ostrze. Wiązki mocy oplotły miecz, wypełniając go elektrycznością. Część z niej przeszła również na rękę. Byłem związany ze swoim przewodnikiem, co świadczyło, że mogę używać pełnego arsenału mocy. Jednym słowem - idealnie. Stanąłem między ciemnowłosą, lewitującą w tej swojej ni to stałej ni to gazowej formie, wycelowałem w wojowników i przyjąłem bojową pozycję.
- Kto się chce ze mną zmierzyć, co?! - Z niesamowitą pewnością siebie wykonałem lekki zamach. Elektryczne skwierczenie przeszyło powietrze. Ktoś z bandy wycofał się i uciekł. Przywódca skwitował to przewróceniem oczami.
- Ubijmy te czarownice. - Oznajmił spokojnym, lecz pełnym powagi głosem, pewniej chwytając za włócznię.
Zaczęła się walka. Miotałem wyładowaniami elektrycznymi, które działały na szerokim, lecz krótkim obszarze. Dziewczyna natomiast z delikatnym uśmiechem wypuszczała spomiędzy swoich palców cienkie smugi ognia. W pewnym momencie, zbliżyłem się do ciemnowłosej, a następnie czubkiem miecza wskazałem na jej dłoń. Fanka uniosła pytająco brew.
- Wypuść ogień. - Oznajmiłem, spoglądając na nowych wojowników, którzy przybyli do lasu prawdopodobnie z powodu huków, które się w okolicy rozlegały.
- Po co mam to zrobić?
- Po co? Wywołamy piekło.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a ja zrobiłem to samo. Następnie skinęła delikatnie głową i wykonała prośbę.
Połączenie dymu, ognia oraz elektryczności sprawił, że zabójczy obłok, czy raczej gorąca, dusząca chmura, paralizująca i paląca każdego, kto znajdował się na drodze, wytępiła wszystkich. Jak szczury. Jedyne, co po ludziach zostało, były tlące się stosy. Już miałem się cieszyć z naszego zwycięstwa, kiedy nagle upadłem na ziemię. Poczułem się taki słaby. Wyczerpany. Bez życia. Takie szastanie mocą to na mnie za dużo, przez co zacząłem mdleć. Nim moje oczy się zamknęły, przysięgam, zobaczyłem na głowie brunetki rogi. Najprawdziwsze rogi.

< Ash? Popiołku ty mój? :D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz