sobota, 7 kwietnia 2018

Od Cyrusa do Ashley

Cyrek. Skąd jej przyszło takie zdrobnienie do głowy? Teoretycznie mogło być gorzej. Na przykład taki Cyriuszek, jakiego jedna z nimf wymyśliła. Albo Russi. Z drugiej strony, są takie piękne określenia mojej osoby!
Ale nie będę narzekał. Sam fakt, że postanowiła wyjawić mi swoje imię, był kluczowym momentem w naszej małej znajomości. Takie wyznania zbliżają ludzi i coś w tym stylu.
Prostując się dumnie, pogłaskałem pysk Kelpie. Między mną a Ashley zawisło pytanie, na które nie byłem pewien, co mam odpowiedzieć.
Prawdę? Wtedy może mnie wyśmiać. Że jestem słaby. Byłoby to również przyznanie się do błędu, czego nigdy, przenigdy, za wszystkie skarby świata nie zrobię. Nie, nie, nie. To już gorsze od łatki słabeusza - To zakrawa o utratę honoru oraz mej godności.
Kłamstwo natomiast wydawało się być najodpowiedniejszym wyjściem, moim skromnym zdaniem. Nie jest może prawe i szlachetne, aczkolwiek ukryję w ten sposób fakt, że dzisiaj ledwo co zwlokłem się z łóżka, a w głowie szumi mi jak na kacu. Oraz wzbudzę więcej pytań, niż odpowiedzi, co zwiększy mój poziom "tajemniczości" w oczach innych.
- No.. Tak trochę. Ale ogólnie, nic mi nie jest.- Burknąłem pod nosem, decydując się na pół-prawdę. To złoty środek między dwoma wyjściami i odpowiedziami na tę sytuację. Nie pokazuje mnie od strony kłamcy i słabeusza, ale również daje odpowiedź na pytanie. Jednym słowem - idealnie!
- Tak trochę, mówisz? - Ashley zaśmiała się krótko, po czym poklepała bok swojego konia. Kelpie na ten widok podniosła swój ogon, również oczekując pieszczot. Dlatego podrapałem ją delikatnie za uchem. Widząc, jak bardzo ją zaniedbali w tej stajni, przeprosiłem na chwilę towarzyszkę, a następnie zacząłem się czyszczeniem rumaka. Ciemnowłosa obserwowała to przez chwilę, a następnie również zajęła się pielęgnacją Ramzesa. Same konie szturchały się nosami, obwąchiwały i ogólnie prowadziły zwierzęcą dyskusję, opierającą się na parsknięciach czy innych odruchach.
- Co powiesz na przejażdżkę? - Zapytałem nagle, przerywając wyciąganie słomy z ogona klaczy. Zgodnie z przekonaniem ludowym, nie należy wsiadać na konia, gdy ten ma coś we włosiu, bo można spaść. Niby nie byłem zabobonny, ale należy uważać.

<Ash?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz