wtorek, 11 grudnia 2018

Od Fufu do Azraela

Wciąż wyrzucałam sobie moje nikłe zdolności planowania czy też brnięcia w kłamstwa bo wcale mi to teraz nie pomagało. Znaczy, moje aktualne wypowiedzi były na całkiem dobrym poziomie, patrząc na co poniektóre dawniejsze sytuacje, ale chłopak nie wyglądał na przekonanego. Ba, zdawało mi się nawet, że przez chwilę był rozbawiony moim zachowaniem, a jego oczy dziwnie zabłysły. Ja wiem, że zazwyczaj jestem dość radosną i zabawną osóbką, ale w tym momencie nie chciałam taka być. Miałam być straszna i prowadzić więźnia do celi! Ot co! Niech on sobie nie myśli, że może się tutaj śmiać czy...- urwałam w połowie, gdy po lochach rozszedł się regularny dźwięk kopyt.
- Koń? - bąknęłam nieświadomie, odwracając się w stronę hałasu i nadstawiając ucha.
Moje serce podeszło mi na chwilę do gardła. Co prawda straż raczej nie poruszała się konno po zamku, a tym bardziej po tych korytarzach, ale jeśli ktokolwiek, by nas nakrył to miałabym przechlapane. Ojciec znów, by marudził jak to nieodpowiedzialnie się zachowuje i, że nic mi powierzyć nie można, a tajemniczy chłopak na pewno, by został stracony. Dla przykładu. Bo przecież muszę brać przykład z mojego przewspaniałego i cudownego ojczulka, a własne pomysły odrzucić na bok. Idiotyczne.
Dlatego też w pierwszym odruchu chciałam znów pociągnąć mojego towarzysza i schować się za zasłoną czy czymkolwiek innym. Nieważne gdzie, byle, by mieć nikłe poczucie bezpieczeństwa bo naszej dwójki to na pewno, by nie pomieściło. Dźwięk jednak niepokojąco rósł, a zanim zdążyłam cokolwiek zdziałać - koło nas pojawił się koń. Jaszczurka? Czy też  może bardziej wierzchowiec? Nie miałam pojęcia, które określenie byłoby najtrafniejsze.
- To... Twój? - spytałam nieśmiało, słuchając wypowiedzi chłopaka.
On był... cudowny! Znaczy, dla sprecyzowania, dla mnie większość stworzeń co chodzi na czterech łapach czy więcej jest cudowne, ale ten urzekł mnie całkowicie! Posturą przypominał on konia, i nawet z tyłu wychwyciłam te kopyta, które wcześniej łomotały po zamku, ale cała reszta była typowo gadzia czy też psia. Przecież to miało łapy drapieżnika, ogon jaszczura, a do tego na łbie miało błonę! Czy ogon może mu odrastać? Czy skoro ma błonę to ma też może skrzela? Bogowie, w życiu nie widziałam takiego stwora!
- Mogę go dotknąć? - spytałam zachwycona, a moje oczy zalśniły na moment.

< Az? Wybacz, że tak długo, mnie trza kopać po zadku! >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz