Przez chwilę Lexie nie była pewna, co powinna z tym zrobić. Misja była ściśle tajna i jakaś laska spod ciemnej gwiazdy nie powinna wogle o niej wiedzieć. Może należało ja od razu uciszyć? Jakby słysząc te słowa Mer poruszył się powoli, obracając w stronę i podnosząc lekko Keyi.
- Stój - zatrzymała go dziewczyna. Cóż, nawet jeśli pan Zbroja nie miał w stosunku do towarzyszki podróży żadnych złych intencji, to ten manewr powinien wywrzeć na dziewczynie wrażenie. Choć gwardzistka nie do końca była pewna jakie. Metal szczęknął i Mer usiadł. Lexie westchnęła. - Skoro i tak wiesz nic na to nie poradzimy.
Rozejrzała się czujnie, jednak w pomieszczeniu nie było nikogo, poza nimi.
- Mer - Lexie machnęła dłonią w kierunku drzwi, a gwardzista ze zgrzytem płyt wstał i udał się w ich kierunku. Po chwili zaskrzypiało i zbroja zniknęła ze drzwiami. - Teraz nikt nie będzie nam przeszkadzał. - Dziewczyna wbiła nieruchomo wzrok w białowłosą. - Usiądź, proszę.
To mówiąc wskazała na miejsce, z którego właśnie ewakuowała się zbroja.
- Mer? - Panna Snow bez wahania skorzystała z zaproszenia i usadowiła się wygodnie na krześle. - Nie Zbroja?
Lexie machnęła ręką.
- Co jeszcze o nich wiesz? - dopytywała.
- Nie wiele - przyznała Keya niechętnie, wzruszając ramionami. - Do niedawna nie wiedziałam nawet, że są bliźniętami.
Gwardzistka pokiwała głową i po namyśle odpowiedziała.
- My również... sądziliśmy, że jest tylko ona.
- No proszę, a ja myślałam, że to chłopak jest jedynakiem - skomentowała dziewczyna. - Mogę ci o nim nieco opowiedzieć, jeśli w zamian dasz mi informacje o dziewczynie. Dla nas obu będzie najwygodniej, jeśli nieco sobie zaufamy.
Jastrząb sposępniała. Nie podobało jej się to. Nie lubiła pracować z dużą ilością ludzi i dlatego właśnie wybrała tylko Mer. Jednak z przykrością musiała przyznać, że jego stalowa osoba nie była w stanie spełnić wszystkich wymagań, jak na przykład nie rzucania się w oczy choć przez chwilę.
- Zgoda - odparła wreszcie. - Pamiętaj tylko, że jeśli spróbujesz nas zdradzić lub któreś z nas dostrzeże w tobie choć cień nielojalności, zginiesz.
- Oh, nie myśl, że tylko ty się tym martwisz. - zaznaczyła Keya. - Mój szef nie byłby raczej zadowolony, że rozmawiam o sprawach zawodowych z kimś obcym.
Lexie pokiwała głową i przeszła wreszcie do sedna.
- Kreza, bliźniaczka twojego przyjaciela ukradła pewien... przedmiot ze skarbca w Leoatle...
- O! Więc stamtąd pochodzicie - ucieszyła się białowłosa. - Nie mogłaś od razu zaspokoić mojej ciekawości?
- Nie pochodzę stamtąd - zaprzeczyła. - Wróćmy do sedna problemu.
- Kontynuuj. - Dziewczyna pokiwała głową.
- Przedmiot o magicznych. Wysłano mnie i Mer, byśmy go odzyskali. Jako gwardziści zwykle nie zajmujemy się takimi sprawami, jednak jestem prawdopodobnie jedyną osobą z różnych przyczyn zdolną do wykonania takiego zadania. Między innymi dlatego, że pochłaniam magię. - Lexie westchnęła myśląc o tym, że przez to felerne przekleństwo musiała zostawić swoją panią samą na zamku z jej głupimi pomysłami. - Gdy wreszcie zdołaliśmy ich wytropić najęliśmy miejscowego zabójcę, żeby pozbył się dziewczyny i figuranta z nią jadącego, jednak skrytobójca poniósł klęskę i oba bliźniaki zbiegły. Jedyne co dobrego z tego przyszło to to, że zabójca wiedział dokąd się udają i nad ranem przekazano nam tą informację, tak jak było omówione.
Gwardzistka obserwowała twarz dziewczyny, która w pewnym momencie nieco poczerwieniała.
- Jesteś pewna, że informacja o kierunku pochodziła od zabójcy? - zapytała niby mimochodem.
Lexie spojrzała w stronę drzwi. Otworzyła usta, zamknęła je znowu je otworzyła i odpowiedziała:
- Nie. Ale przekazał mi ją Mer, więc jest prawdziwa.
(Keya? Przepraszam, że <znowu> tak dług czekałaś. Nie spodziewałam się, że tak mnie przygniotą obowiązki szkolne ;-;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz