niedziela, 2 grudnia 2018

Od Vanitasa do Imogen

Z błogim spokojem pozwoliłem sobie oddać się swojej ukrytej pasji - czyli rzecz jasna gotowaniu. Naprawdę, to było coś, co pozwalało mi oderwać się od całego świa- - nie no, takie coś byłoby chyba dostatecznie niedorzeczne w zestawieniu z moim prawdziwym charakterem. Gotuję gdy jestem głodny, nie przepadam za wypadami na miasto, w celu zjedzenia czegoś w przydrożnej karczmie. Już wolę sam postarać się coś upichcić, niż łazić do takich miejsc... Westchnąłem ciężko, odwracając się jednocześnie w stronę przejścia, z którego dobiegał odgłos kroków. Chwilę później mogłem ujrzeć przed sobą ciemnowłosą kobietę odzianą w... Moją, trochę inaczej ubraną ze względu na skrzydła koszulę. Przygryzając dolną wargę, zasłoniłem otwartą dłonią swój nos, gdyby przypadkiem miała z niego wycieknąć krew. Stałem w osłupieniu, czując jak reszta mojego ciała zwyczajnie odmawia posłuszeństwa i nie jestem w stanie powrócić do gotowania. Przekląłem w myślach.
- Coś się stało...? - podpytała anielica, unosząc na mnie swoje szmaragdowe tęczówki. Pokiwałem szybko głową w znaku "nie", odsuwając jednocześnie dłoń.
- Nie dziwię się Adamowi, że wziął ten owoc od Ewy... - mruknąłem pod nosem, ni do tego, ni do niczego. Ta zdawała być się jeszcze bardziej zmieszana. Machnąłem jedynie ręką. - Po prostu kobiety czasami źle działają na mężczyzn... - sprostowałem, zwracając z powrotem swoją pełnię (no dobra, na pewno trochę mniej niż wcześniej) uwagi na ryż. Dzisiaj na obiad duszone mięsko z ryżem...
- Mogę Ci w czymś pomóc? - zapytała, zbliżając się z tym swoim pełnym biustem do mnie. Trochę zbity z tropu, sam do końca nie wiedziałem co powiedzieć. Pewnym jednak było, że trzeba będzie jej załatwić mniej kuszące dla typowego mężczyzny ciuszki...
- Jak Ci się chce, to w tamtej szafce masz talerze, a w tamtej szufladzie sztućce. Przygotuj stół, dobrze? - ponownie przerzuciłem spojrzenie na niższą istotkę. Ta jedynie skinęła głową, zabierając się za swoją robotę.
Po jakiś dwudziestu minutach mogłem w końcu zasiąść sobie przy prostokątnym stole, prezentującym się całkiem ubogo, jednak moim zdaniem smacznie. W półmisku znalazło się kilka kawałków drobiu, natomiast w miseczce kilkaset ziarenek ryżu. Przygotowałem do tego rzecz jasna sos oraz jakąś surówkę. Zadowolony z siebie, zacząłem nakładać sobie jedzonko jako pierwszy - anielica bowiem z niewiadomego mi powodu siedziała jedynie w bezruchu.
- No to... Imogen... Może opowiesz mi coś w końcu o sobie? Jakim cudem skończyłaś ze skrzydłem do amputacji? -

<Boże, jestem głupia xd Imogen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz