wtorek, 11 lipca 2017

A gdybym miał podciąć sobie żyły, to tylko kolcem róży, bo to ładnie brzmi... On podciął sobie żyły kolcem róży.


Imię: Sivik. Po prostu Sivik.
Pseudonim: Zezwala skracać swe imię do zwykłego Siv. Matka jego wołała na niego Smous, co rzekomo oznacza Jastrząb, ile w tym prawdy, nie wiadomo. Co lepsi wołają na niego Nancul, brzmi dobrze, czyż nie? Szkoda, że jest to jedna z największych obraz jakie może usłyszeć Moccobi.
Wiek: Pięćdziesiąt trzy lata.
Płeć: Mężczyzna, samiec, jak kto woli
Wzrost: Jak przystało na Moccobi, Sivik również jest dość wysoki, mierzy bowiem sto dziewięćdziesiąt centymetrów.
Rasa: Moccobi - Prawdawna, długowieczna humanoidalna rasa. Osobniki są większe od zwykłego człowieka. Zazwyczaj mają wspaniały kontakt ze wszelkimi duszami, demonami, a także każdym innym takowym wytworem. Dodatkowo co poniektórzy obdarowani zostają możliwością zmiany w jednego z nich, bądź umiejętnością zaklinania żywiołu. 
Stanowisko: Szaman, zaklinacz, spec od wszelkiego rodzaju duchów, naparów i tym podobnych. Nazbierało się profesji w ciągu tych pięćdziesięciu lat. Gdy w jego kieszeniach zagości pustka ucieka się do drobnych kradzieży.
Miejsce zamieszkania i urodzenia: Od początku swojego istnienia zamieszkuje Matrikar. Nie zapowiada się, aby to się zmieniło, co nie zmienia faktu, że przepada za podróżowaniem, więc równie dobrze można go znaleźć w każdym innym królestwie.
Charakter: Powiedzenie, że Sivik jest niezwykle spokojny, jest jak powiedzenie, że chochliki są irytujące. Niby pasuje określeniem, ale nie oddaje tego we właściwy sposób. Ten osobnik to istna oaza spokoju, jest jak bezpieczna, cicha zatoczka przy wezbranym morzu, które szaleje i falami obija się o skalne wybrzeża, które swoim stromym zakończeniem jedynie zachęcają samobójców do ostatniego lotu. Momentami tak wyciszony, że nie rusza go nawet wybuch wulkanu niedalekiej krainie, panika pośród innych osobników, czy atak dziwnego ptaszyska z pobliskiego lasu. Przez to wiele osób wręcz wyzywa go od głupców, którzy swoim charakterem narażają własne życie. Cóż, mimo tych wszystkich niebezpieczeństw tego świata i sytuacji, przy których każdy inny człowiek straciłby życie już kilkukrotnie, on dalej stąpa po ziemi. Oczywiście w swoim tempie. Wolnym, ale jednak. Wszystko zawdzięcza swej inteligencji, sprytowi i umiejętności wykorzystania chwili na swoją korzyść. Nie jest jakimś super hiper geniuszem, ale do grupy idiotów na pewno nie można go zakwalifikować. Jest po prostu mądry, tyle.
Jak po jego spokoju ducha można się spodziewać, nie jest istotą skorą do wygłupów, zabaw, czy ogólnie przyjętej normy słowa "szaleństwo". W zabawach nie uczestniczy, bo nie lubi. Woli postać z boku i poobserwować wszystko jak leci. Wcale to nie znaczy, że jest drętwy. Przepada za żartami, jest dosyć towarzyski i z chęcią zamieni z kimś słowo. Do tego wszystkiego jest plotkarą jakich mało. Większość historyjek, najczęściej zmyślonych wychodzi z jego pyska. Jedna z nich mówi, że on był przyczyną kilku wojen, ale ile w tym prawdy, nie wiadomo. Jeśli usłyszysz kiedyś, że Król Yaradan podobno paraduje po swojej komnacie w Dresach Adika i Sandałach Kubota, śpiewając przy tym "O mój rozmarynie" bardziej niż pewne jest, że to Siv wypuścił ową plotkę. 
Lecz oprócz długiego jęzora, którym memła na lewo i prawo, jest również posiadaczem złotego serca i pomocnej ręki. Nie masz noclegu, bo partnerka życiowa wyrzuciła Cię na zbity pysk? Idź do Sivika. Potrzebujesz się napić [wiadomo chyba czego]? Idź do Sivika. Król zrobił z ciebie kozła ofiarnego po tym, jak wyśmiałeś go za niesławne Kuboty? Idź do Sivika! Wyżal się, wypłacz w miękkie ramię i rozwal okoliczny pieniek. Nie ma lepszej rzeczy pod słońcem niż pomoc tak dobrodusznej istoty jak on. 
Oczywiście, że pomaga również w gorszych momentach, ale po co je przedstawiać, skoro można przekazać to wszystko w tak delikatny sposób? Nie psujmy humoru czytelnikom. No to wymieniamy dalej.
Jak każdy dojrzały osobnik, stały w uczuciach, trudno go rozko... 
Wróć, nie ten.
Serce romantyka, umie całkowicie zawładnąć nad Sivik. Oddanie się uczuciu jest dla niego prostsze, niż okiełznanie pomniejszego ducha. Niestety coś za coś, nie jest zbyt trwały i podobno zmienia partnerki, czy partnerów [nie ogranicza się] częściej, niż niektórzy ludzie się kąpią. Cóż na to poradzić, widocznie nikt jeszcze nie kopnął go w rzyć i nie pokazał, że tak nie przystoi. Póki to się nie stanie, prawdopodobnie wciąż będzie latał od osobnika do osobnika, szukając to nowych atrakcji, których poprzedni towarzysz nie mógł mu zapewnić. Możliwa jest jednak opcja, że jeśli się z a k o c h a, a nie tylko z a u r o c z y, to pokocha szczerze i prawdziwie, a jego pragnąca miłości i ogólnie ujętego uczucia, odezwie się tak bardzo i tak mocno, że będzie najlepszym partnerem jakiego przyszło wymarzyć. 
Prócz tego bardzo lubi, gdy ktoś, coś łechce jego ego, które swoją drogą jest przeogromne. Uwielbia pochwały, miłe komentarze i puszczane do niego oczka. Gdy ktoś powie, że zrobił coś dobrze, to wręcz rośnie w oczach. Cóż, taki jego charakter. [Swoją drogą jest nieco narcystyczny, ale tylko odrobinkę. Taką odrobinkę, odrobinkę.]
W skrócie - fajny z niego chłopaczyna. Nieco irytujący, ale fajny.
Rodzina: 
Jucuma - Ojciec, głowa rodziny, poważny, tęgi Moccobi o morderczym spojrzeniu i gołębim serduszku. Nauczył syna przeważnie walki, konstruowania co to potrzebniejszych rzeczy i większości nie potrzebnych mu pierdół.
Sitani - Matula z krwi i kości, silna, niezależna kobieta o charakterze ostrym jak grot włóczni Driad. Mistrzyni wszelakich wywarów, zielarstwa, miłośniczka herbat.
Partner: Miał w swoim życiu wielu partnerów i partnerek, jednak najbardziej w pamięć zapadł mu nie kto inny jak Aysal.
Umiejętności: Spec od parzenia wybornej herbatki, rzeźbienia perfekcyjnych strzał i okiełznania wszelakich duchów jak nikt inny. Pan potrafię wszystko, ale po co mi to robić, skoro mogę komuś zapłacić. Poradzić poradzi sobie w życiu, czego chcieć więcej. Z duszami potrafi się porozumiewać, wyzwalać je, przyzywać, przeklinać, czy nawet przemawiać ich głosem, gdy tylko popadnie w trans, który w akompaniamencie psychodelicznej muzyki, zdaje się być trzy razy bardziej niebezpieczny i przerażający niż jest. Po prostu podstawy tego, co powinien robić szaman. Oprócz tego leczy, przygotowuje napary z roślin, które sam hoduje, no istna chodząca apteka.
Do tego walka za pomocą włóczni nie jest mu obca, a wspomagana wszelakimi olejami i trutkami jest niezwykle niebezpieczną bronią.
No i gotuje. Wybornym królewskim kucharzem nie jest, ale lepszy rydz, niż nic.
Aparycja: Wzrost był już wspomniany. Mężczyzna dobrze zbudowany, o silnych rękach i jeszcze potężniejszych nogach, pozwalających mu poruszać się nawet po najtrudniejszych terenach. Właściciel ciemnych włosów, długich, wygolonych z jednej strony. Dopełnionych kilkoma dredami i ptasimi piórami, dla "lepszego" efektu. Oczy natomiast błękitne jak lód, wręcz białe. Często przekrwione, ale mimo wszystko pełne uczucia, zrozumienia, a do tego otwarte tak bardzo, że czytać da się z nich jak z księgi. Mocno zaznaczone, co nieco wzmacnia groźny wygląd, ale mimo wszystko nie ma co się obawiać. W czasie seansu spirytystycznego z nieznanych powodów wypływają z nich smugi dymu, długie, niekończące się, do tego pachnące konwaliami.
Zasłona czarnych jak noc rzęs i silne brwi, które tak wyraźnie zaznaczają jego mimikę, każdą zmianę humoru.
Uwagę przyciągają również zaszyte przy kącikach ust. Wbrew pozorom nie utrudniają mu mówienia, gdyż wykonane z rozciągliwego materiału umożliwiają nawet wrzask przy opętaniu, który wręcz rozrywa skórę przy ustach. Prawdopodobnie to jeden z powodów posiadania ich, utrzymują żuchwę w odpowiednim miejscu, gdy tego potrzeba.
Piercing. Dużo piercingu. Tunel, kolczyki w karku, sutkach, drugim uchu, które od noszenia zbyt wielu metalowych i drewnianych ozdób w pewnym momencie nie wytrzymało i po prostu urwało się w pewnym miejscu na płatku. Do tego tatuaże na całym ciele, robione od ukończenia szesnastego roku życia, dorabiane przez cały czas, przy każdej możliwej okazji. Pomarańczowe, znaczące zdecydowanie i ciepło, pragnące nakierować go na tę drogę życia.
Mężczyzna dosyć przystojny, nie licząc krzywego jak pyski Ghouli nosa, który wielokrotnie złamany został w bitkach, o których świadczą również blizny na ciele. Jednakże nie są one tylko pamiątką przemocy, a również seansów, gdzie popadając w trans traci panowanie nad ciałem. Temu też wielokrotnie kończy z nożem na nadgarstku, czy rozbitą butelką na głowie. Duchy to okrutne stworzenia, są w stanie nawet biczować opętanego, byle zadać mu tyle bólu ile same doświadczają.
Historia: Urodzony i zamieszkały do dzisiaj w Matrikar. Do szesnastego roku życia spędzający czas z rodzicami, po ukończeniu tego jakże znaczącego dla Moccobi wieku, otrzymując tatuaż, został wyrzucony na zbity pysk. Jak każdy zresztą, ale cóż więcej tutaj kombinować. Ruszył w świat ze świadomością, że kiedyś wróci na stare śmieci, więc nie lamentował, gdy wsiadł do pierwszego lepszego statku, którego kurs zmierzał na stały ląd.
No, a gdy już zaznał smaku wielkiej metropolii [o czym my mówimy] to woda sodowa uderzyła mu do głowy szybciej, niż Południce dorywają pierwsze ofiary. Romanse, bale i wieczna zabawa przejęły jego życie na dobre cztery lata, wymazując tym samym prawie całą pamięć z jego głowy. Alkohol, przelotny seks, spanie, alkohol, przelotny seks, spanie, czyli prawie każdy dzień w życiu młodzika, który jak na swój wiek mógłby już się pochwalić większymi osiągnięciami niż niejeden stary Krasnolud.
Cóż, cały jego pogląd na świat zmienił się diametralnie wraz z poznaniem pewnego sarkastycznego Wampira, nikogo innego jak Aysala. Mężczyzna, który początkowo okazał się złodziejem jakże cennych herbatek [poszukiwał początkowo ziół na otępienie ofiar, czy coś takiego, skończyło się na tym, że podwędził Szamanowi herbatkę pomarańczowo-imbirową], całkowicie zamącił Sivikowi w głowie. Nigdy nie gustował w starszych mężczyznach, ale jak zaczął, to rzucił się na głęboką wodę. Powiedzmy sobie szczerze, te kilka wieków, to jednak coś [Dobrze pamięta, że kilka wieków?]. Tak zaczęła się ich znajomość, która potem pogłębiana była głównie przez zauroczonego, głupiego, dwudziestoletniego Sivika, pragnącego za wszelką cenę zatrzymać przy sobie mężczyznę. Wtedy jeszcze był młody i przystojny [Wbrew pozorom nigdy nie wyglądał jak teraz. Kiedyś szczycił się o wiele krótszymi, zaczesanymi do tyłu włosami, dwoma tatuażami i jednym kolczykiem, a blizn na jego skórze było tyle co kot napłakał. Powróćmy pamięcią do tych czasów i oddajmy im cześć w postaci minuty ciszy...], więc o wiele łatwiej było mu podbić serce... kogokolwiek? 
Tak więc skończyło się na związku, zapoczątkowanym nocną wyprawą po rośliny. Bieganie po łąkach, obserwowanie gwiazd, pierwszy pocałunek i akt miłosny. Po prostu opowiadanie o księżniczce i księciu pełną gębą, wszystko było wręcz wyśnione.
Gdyby jeszcze wiedzieli, że ten wymarzony romans skończy się po kilku latach fiaskiem, a oni rozejdą się i zapomną o sobie szybciej, niż się poznali. Tak oto nasz Sivik się ustatkował i samotnie przemierza krainy, doszukując się nowych romansów i zajęć. Jak to się mówi, raz się żyje.
Głos: Dość niski, przytłumiony, jakby coś blokowało go w mówieniu. Zazwyczaj są to duchy, które za wszelką cenę pragną dorwać się do jego gardła i przekazać coś potomnym. Dlatego też zdarza się, że wraz z jego głosem, jakby z tyłu gardła słychać było tysiące innych głosów, które jak echo powtarzają jego słowa, mając nadzieję bycia usłyszanym. Od czasu do czasu zdarzy mu się przemówić nawet kobiecym głosem, ale takie przypadki zdarzają się częściej podczas transu.
Towarzysz: Prócz namolnych duchów? Nie.
Właściciel: Qjonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz