czwartek, 13 lipca 2017

Od Sakita do Fufu

Musiała, musiała się wiercić jak cholera, a finalnie obudzić... Nie mogła przecież posiedzieć trochę w spokoju, najlepiej do rana. Początkowo miałem nadzieję, że kręci się tak bo coś jej się śni, ale kiedy dostałem ręką w twarz, po czym jak opętana darła się na mnie i biła, zrozumiałem, że już nie śpi.
- Uspokój się! - krzyknąłem krótko. - Jak będziesz się tak szarpać to spadniesz!
- I dobrze! Postaw mnie na ziemię! - zaczęła się wydzierać i szamotać jeszcze intensywnie, więc musiałem ją puścić bo znając jej zdolności to pewnie spadłaby na głowę.
Oczywiście przewidziałem to, że będzie chciała uciec, ale złapałem ją za rękę i nie puściłem mimo wielkiego sprzeciwu z jej strony. Pragnę zauważyć, że zawsze mam asa w rękawie w postaci futrzaka na sznurku.
- Uspokój się i zastanów co robisz! Naprawdę chcesz zostać sama w tym mieście? Nie będę latać za Tobą jak głupi. - powiedziałem surowo, zapadła chwila ciszy, popatrzyłem na nią i uspokoiłem głos. - Pompejusz to Twój zwierzak i to Ty powinnaś go pilnować. Nie możesz wciskać futrzaka komu popadnie. - widząc, że dziewczyna wcale nie jest zadowolona z moich słów i tylko się złości dodałem. - Racja, nie powinienem zostawiać Kluska samego... - urwałem na chwilę. - Przepraszam. - dodałem od niechcenia, a to słowo sprawiło mi więcej trudu w wypowiedzeniu niż przypuszczałem.
Nigdy wcześniej tego nie używałem, dziwne uczucie...

< Fufu? Nie możesz się więcej złościć xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz