wtorek, 11 lipca 2017

Od Rin do Sakita

Przez chwilę stałam tylko i gapiłam się w plecy chłopaka, ale zaraz się otrząsnęłam, machnęłam dłonią, aby unieruchomić go na kilka sekund i podbiegłam stając wprost przed nim. O nie, mnie się tak nie traktuje. Mimo wszystko jestem księżniczką i, ciężko to mówić, ale mam dumę oraz godność, i bardzo nie lubię, gdy ktoś odnosi się do mnie w taki sposób
- Po pierwsze, przepraszam bardzo, ale ja mam serce i nie narażam ludzi bez potrzeby a zamierzałam mu jedynie pomóc... – chłopak parsknął unosząc brwi.
- To, że zamierzałaś niewiele, by mu dało. – zmrużyłam gniewnie oczy na te słowa i kontynuowałam.
- … po drugie, naprawdę zaskakuje mnie, że ktoś taki jak Ty ma tak wysokie mniemanie o sobie, ale "darowanie mi życia" to słaby tekst, aby kogoś zastraszyć, tyle Ci powiem. Po trzecie zaś, pragnę Cię poinformować o tym, że prędzej to Ty nie powinieneś wchodzić w drogę mi oraz, radzę Ci, nigdy więcej nie mówić do mnie takim tonem. – posłałam mu ostre spojrzenie a po chwili uśmiechnęłam się słodko. – Chyba, że to spotkanie z ziemią było dla Ciebie czymś przyjemnym. Mogę to poprawić. Chłopak zerknął na mnie, a ja odniosłam nieprzyjemne wrażenie, że jest rozbawiony, a mnie i całą tę sytuacje traktuje jak coś nieznaczącego, nad czym ma pełną władzę. Fuknęłam na myśl o tym i nie panując nad sobą z moich palców wystrzeliły płomyki po czym wylądowały na brzegu jego płaszcza, leżącego na ziemi. Otworzyłam szeroko oczy, a moje usta ułożyły się w nieme "och", gdy ten zajął się niewielkim ogniem.

< Sakit? Gdy kogoś nie lubisz, strzel go ogniem c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz