wtorek, 11 lipca 2017

Od Sakita do Fufu

No jasne, jak zwykle coś musiało pójść nie tak. Jak nie jakiś zakichany jaszczur to wielkie święto na całe miasto! Szczerze powiedziawszy chciałem się tu tylko przenocować, a rano znaleźć tych ciołków, ale z moją nową towarzyszką nic nie idzie zgodnie z planem...
Już wchodząc do tego miasteczka domyśliłem się, że Fufu nie przejdzie koło takiego widowiska obojętnie. Nie przewidziałem jednak, że moim przekleństwem staną się stoiska ze zwierzętami. Widząc błagalne spojrzenie dziewczyny trzymającej włochate coś na rękach, nasunęła mi się jedna jedyna myśl na jej wielkie "proszę".
- Nie. - powiedziałem stanowczo i odwróciłem się od stoiska chcąc iść dalej, jednak zatrzymał mnie pisk.
- Sakit! - powiedziała, intonując wysoko. - Proooszę. Nie będzie sprawiał problemów! Patrz jaki jest milutki! - spojrzałem na kudłatą kulkę głupio szczerzącą się w moją stronę.
- Patrząc na łapy będzie większe niż się wydaje. - powiedziałem sucho.
- Nie powinno być zbyt duże, a z odpowiednim, nietrudnym szkoleniem będzie wspaniałym towarzyszem. - dodał sprzedawca widząc naszą dyskusję na temat jego zwierzaka.
- Słyszysz Sakit? Będzie kochany! - ucieszyła się. - A co on je?
- Raczej ile. - powiedziałem sucho.
- Trawę, głównie rośliny, nie powinno być problemów z ilością. - zapewniał handlarz. - Dodatkowo to bardzo rzadki zwierz, wspaniały przyjaciel i cenny łup, a nigdzie nie znajdziecie tańszego niż u mnie! - typowa zagrywka sprzedawców.
- Widzisz! No proszę Cię! Tak go wychowam, że nawet nie zauważysz jego obecności. - coś mi tu mocno śmierdziało, ale widząc jej przywiązanie do kudłacza nie mogłem jej tego zrobić...
I jeszcze to, że nigdy nie miała zwierzęcia... Może jak będzie miała zwierzę to da mi trochę spokoju mnie?
- Ech... Zgoda. - powiedziałem obojętnie. - Ile on kosztuje? - zwróciłem się do handlarza.
- Trzy tysiące sztuk złota. - odpowiedział z wyraźnym zadowoleniem, jakby dumny, że nam coś wcisnął.
Mam tylko nadzieję, że nie kit. Ale wracając... jakie trzy tysiące?! Mam przy sobie nieco ponad to! Nie wydam wszystkiego co tu zrabowałem na zasranego pluszaka.
- Dwa tysiące pięćset. - zacząłem się targować.
- Mogę spuścić najwyżej o sto sztuk złota. To rzadkie zwierze.
- Co to właściwie jest? - zapytałem z irytacją.
- Bizon. - odparł sprzedawca, ale po chwili namysłu, i widząc moją minę, dodał. - Ale miniaturka!
- Dwa tysiące osiemset, więcej nie dam.
- Zgoda. - podał mi rękę, a ja potrząsnąłem nią, po czym dałem sprzedawcy pieniądze, a on pozwolił zatrzymać Fufu zwierzaka.
Radość na twarzy dziewczyny była bezcenna, szczęście jakie ją ogarnęło sprawiło, że do jej oczu napłynęły łzy. Jak można tak ucieszyć się z futrzastej kulki? Mimo wszystko patrząc na nią i jej bizona, kącik mojej wargi uniósł się delikatnie, ale zauważając to od razu przybrałem moją standardową minę.
- Chodźmy znaleźć miejsce na nocleg. - powiedziałem sucho i ruszyłem przed siebie.

< Fufu? Masz tego bizona xD Miniaturka ;) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz