piątek, 14 lipca 2017

Od Nathaniela do Ashley

- Nathaniel. - mruknąłem, niezbyt rozumiejąc postawę dziewczyny.
Przewertowałem w pamięci podobny gest, hm, powitanie? Odwzajemniłem ruch i uścisnąłem jej dłoń z lekkim uśmiechem. - Akurat o to się nie martwię. - dodałem lekko tajemniczym tonem.
Ashley zaśmiała się, spojrzałem na nią z niemałym zdziwieniem. Ludzie są doprawdy ciekawi, chociaż czy ona jest człowiekiem? Czuć od niej tę mroczną energię.
- Wyglądasz na trochę zdezorientowanego. - zaśmiała się lekko. - Zgubiłeś się tu? Czy coś?
- Zgubiłem? - powtórzyłem jej pytanie. - Nie, chyba nie.
- Chyba? - znów się zaśmiała.
- Ja to chyba muszę już iść. - powiedziałem chcąc się już ewakuować.
- A to dlaczego?
- Mam coś jeszcze do załatwienia... - odparłem po chwili.
- Mogę się przejść z Tobą! - oznajmiła radośnie.
- To związane z pracą, więc lepiej nie. Spotkamy się jeszcze kiedyś... To cześć! - zawołałem na odchodne i... uciekłem, jak najszybciej się dało. W sumie prawdę powiedziałem, musiałem się spotkać z jakimś gościem za kilka minut. Czułem, jakby ktoś mnie obserwował, zignorowałem to jednak i poszedłem na spotkanie...

* * *

Poszło szybko, na szczęście klient przeszedł od razu do sedna i nie owijał w bawełnę, zadanie było proste - udowodnienie niewinności. Zajęło mi to z godzinę, łatwa kasa. Wracałem do lokum kiedy znów wyczułem już dość dobrze znaną mi energię.
- Cześć, Ash. - uśmiechnąłem się do siebie.
- No witaj. Szybko się zawinąłeś wcześniej. Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytała z ciekawością.
- Wyczucie...

< Ashley? Nie mam skłonności masochistycznych (chyba) ale możesz xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz