Uspokoiłem myśli, czując przewagę nad dziewczyną, która najwidoczniej nawet nie zdaje sobie sprawy, że mogła odebrać chłopakowi życie i za chwilę może stracić własne, ale po co psuć zabawę? Im mniej osób traktuje mnie jak księcia, tym lepiej.
- Od razu widać, że nie pochodzisz ze stolicy, więc tym razem daruję ci życie, przymykając oko na twoje zuchwalstwo i lekkomyślność. – widząc, że dziewczyna chce się wtrącić, kontynuowałem, nie dając jej dojść do słowa – Wróćmy zatem do sprawy chłopaka. Jeśli nadal masz zamiar udawać że nie wiesz o co chodzi, uściślę: Do sprawy Samuela Santo pochodzącego z Khayr, którego w swojej lekkomyślności niemal pozbawiłaś życia, chłopak ma szczęście, że jest szybki i potrafi się nieźle chować. Więc następnym razem kiedy najdzie Cię ochota mieszania się w nie swoje sprawy, lepiej porządnie się zastanów zanim znów narazisz czyjeś życie, szczególnie kiedy ten „ktoś” wyżywia całą rodzinę. – widok zaskoczenia jakie malowało się na jej twarzy, poprawił mi humor, a idący za tym gniew tylko dodał sił. Zacząłem, znów nie dając jej dojść do słowa – I jeszcze jedna rada na przyszłość, nigdy nie wchodź mi w drogę, tym bardziej nie staraj się pokrzyżować moich planów, następnym razem nie będę tak wyrozumiały. - zabrzmiało bardziej jak groźba niż przyjacielska rada, ale to w sumie dobrze. Obróciłem się plecami do dziewczyny i udałem w stronę schodów prowadzanych na dół. Nie obchodziło mnie już co dziewczyna ma do dodania.
< Rin? Nie, nie zepsułaś ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz