poniedziałek, 10 lipca 2017

Od Sakita do Rin

Zaśmiałem się w duchu. „Nie masz możliwości ukarania mnie za pyskowanie”. Więc, tak jak myślałem, dziewczyna nie jest stąd, ale jest zbyt pewna siebie jak na kogoś kto się zgubił. Mimo wszystko jej postawa nie wskazuje na stałego mieszkańca Merkez, a więc praca dorywcza. 
Uspokoiłem myśli, czując przewagę nad dziewczyną, która najwidoczniej nawet nie zdaje sobie sprawy, że mogła odebrać chłopakowi życie i za chwilę może stracić własne, ale po co psuć zabawę? Im mniej osób traktuje mnie jak księcia, tym lepiej.
- Od razu widać, że nie pochodzisz ze stolicy, więc tym razem daruję ci życie, przymykając oko na twoje zuchwalstwo i lekkomyślność. – widząc, że dziewczyna chce się wtrącić, kontynuowałem, nie dając jej dojść do słowa – Wróćmy zatem do sprawy chłopaka. Jeśli nadal masz zamiar udawać że nie wiesz o co chodzi, uściślę: Do sprawy Samuela Santo pochodzącego z Khayr, którego w swojej lekkomyślności niemal pozbawiłaś życia, chłopak ma szczęście, że jest szybki i potrafi się nieźle chować. Więc następnym razem kiedy najdzie Cię ochota mieszania się w nie swoje sprawy, lepiej porządnie się zastanów zanim znów narazisz czyjeś życie, szczególnie kiedy ten „ktoś” wyżywia całą rodzinę. – widok zaskoczenia jakie malowało się na jej twarzy, poprawił mi humor, a idący za tym gniew tylko dodał sił. Zacząłem, znów nie dając jej dojść do słowa – I jeszcze jedna rada na przyszłość, nigdy nie wchodź mi w drogę, tym bardziej nie staraj się pokrzyżować moich planów, następnym razem nie będę tak wyrozumiały. - zabrzmiało bardziej jak groźba niż przyjacielska rada, ale to w sumie dobrze. Obróciłem się plecami do dziewczyny i udałem w stronę schodów prowadzanych na dół. Nie obchodziło mnie już co dziewczyna ma do dodania.

< Rin? Nie, nie zepsułaś ;D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz