wtorek, 11 lipca 2017

Od Fufu do Sakita

Czując ciepło, które rozgrzewało mi policzki, zrozumiałam, że musiałam się strasznie zarumienić. Nie był to jednak, w żadnym przypadku, wyraz zawstydzenia! Była to czysta, niedobra i zła złość! Ten, jakże szanowny Pan, uważał, że robi dobrze? Dobrze?! Ten dureń? Po trupach, czy też w tym wypadku po kłodach, do celu, tak? Pfy, on nie miał chyba w życiu żadnej kobiety, one już, by go nauczyły moresu!
- Proszę Pana... - zaczęłam, mocno akcentując te słowa, i nie zwracając uwagi na normy mówiące o zachowaniu odpowiedniego dystansu między nowo poznanym człowiekiem, a własnym ciałem, jeszcze bardziej się do niego zbliżyłam. - ... gnojkiem to może Pan nazwać najwyżej siebie. - dźgnęłam go w pierś.
Co prawda mężczyzna próbował coś mi jeszcze odpowiedzieć, ale szybko go uciszyłam i kontynuowałam swój wywód. W końcu próbowałam mu coś powiedzieć, nie miał prawa mi przerywać!
- Jestem osobą z natury spokojną, tak, spokojną, nie przerywaj mi. Ależ to co Pan tutaj wyczynia jest co najmniej karygodne i choć może jako obcokrajowiec się na tym nie znam to wydaje mi się jednak, że nie jest to stosowne zachowanie, nawet w tym kraju. Zwłaszcza do kobiet, facetów to se trącaj, wywracaj i zabijaj, Wy tak chyba lubicie, ale z płcią piękną trza się obchodzić poprawnie. No! Miałeś Pan kiedyś kontakty z takimi osobami, wykraczające poza burdele i zubożałe panienki?

< Sakitku? c: Chyba jej "ciut" charakterek zmieniłam, którego jeszcze nie ma xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz