wtorek, 18 lipca 2017

Od Riliane do Sivika

Uniosłam głowę, aby przyjrzeć się twarzy mężczyzny. Czy mogłam mu zaufać? Tego nie mogłam stwierdzić jednoznacznie. Jego twarz wydawała się być życzliwa lecz mogły być to tylko pozory. Po za tym ta chęć pomocy mi wydawała się być co najmniej dziwna. Jednak na chwilę obecną nie pozostało mi nic tylko mu zaufać.
- Dobrze, ale w gospodzie. - zgodziłam się na propozycję. Chciałam się jak najszybciej dostać do gospody by móc się spotkać z moimi towarzyszami, którzy swoją drogą pewnie już powoli ruszali w kierunku miasta.
- A więc chodźmy. - Powiedział i ruszył. Ja ruszyłam za nim lekko kuśtykając. - Może pomóc? - zapytał na co przytaknęłam po czym wsparłam się na mężczyźnie.
- Jestem Ane, a Ty? - przedstawiłam się.
- Sivik. - odparł. Reszta drogi minęła w ciszy. Zresztą nie było jej zbyt dużo. Szliśmy może trzy minuty przez które zastanawiałam się co mogło się stać z moimi towarzyszami. Może byli ranni? Mam nadzieję, że nikt nie zginął. Bowiem byli to ludzie dla mnie bliscy i zaufani. Pomimo iż każdy miał ponad trzydzieści lat bardzo dobrze mi się z nimi dogadywało. Nie traktowali mnie ciągle jako osobę wyższą tylko raczej jako kompana podróży co mi bardzo pasowało. Zresztą większość znałam przed wyprawą na kontynent. Byli oni jednymi z najbardziej zaufanych osób ojca. Gdy już dotarliśmy oddałam konia stajennemu i zdjęłam z klaczy torbę. Weszłam do karczmy, a za mną Sivik i podeszłam do pierwszej napotkanej osoby z obsługi.
- Witaj, czy mogę porozmawiać z właścicielką?
- Oczywiście. - odpowiedziała pulchna kobieta i po chwili zniknęła. W świetle mogłam się lepiej przyjrzeć towarzyszącemu mi mężczyźnie. Mogłam z całą pewnością stwierdzić iż nie pochodził ze stolicy czy też z królestwa. Obstawiałabym że pochodzi z Matrikaru lub z otaczających go wysp. Był też całkiem wysoki. No dobrze może trochę bardziej niż całkiem wysoki. Tak szybko jak zniknęła na jej miejscu pojawiła się inna kobieta o podobnej tuszy.
- Witaj, złotko. - przywitała mnie. - O, i witaj młodzieńcze - zwróciła się do mojego tymczasowego towarzysza. - Co Was sprowadza w moje skromne progi?
- Zakwaterowanie. - odparłam.
- O, niestety to nie możliwe. Wszystko mamy zajęte, ale może uda mi się znaleźć dla Was coś w gospodzie obok. - w jej głosie była troska. Wydawała się mi być miłą, szczerą osobą.
- Myślę, że jednak coś jest. - powiedziałam to i wyciągnęłam monetę z godłem państwa z którego pochodzę. Niby zwykły przedmiot ale na drugiej stronie nie było żadnej wartości czego zapewne nie dojrzeli inni niż ja i ta kobieta.
- Ach, tak pamiętam! Była rezerwacja! Zapraszam za mną. - przechodząc między stolikami i wymijając osoby chodzące po pomieszczeniu dotarliśmy do schodów. Wspięcie się na drugie piętro wymagało ode mnie sporego wysiłku nawet przy dosyć sporej pomocy ze strony Sivika. Przeszliśmy przez korytarz. Kobieta wskazała drzwi oraz dała klucz do pokoju - Jakbyś potrzebowała czegoś to proś śmiało!
- Poprosiłabym o dwa posiłki. - po czym wręczyłam kobiecie zapłatę za zamówienie. Gospodyni po chwili zniknęła, a my weszliśmy do pokoju, a raczej do niewielkiego prostokątnego korytarzyka. Idąc dalej weszliśmy do dużego pokoju w którym już paliły się świece. Na podłodze leżał dywan a trzy ściany były z drewna. Po lewej stronie stało duże łóżko oraz duża drewniana ława pod oknem. Na środku stał stół z trzema krzesłami, a po prawej stronie była balia zasłonięta parawanem. Ta ściana była zwykła, murowana. Rzuciłam torbę na łóżko. A płaszcz zdjęłam i powiesiłam na wieszaku - A więc? Mam coś zrobić? - zapytałam się odwracając się do mężczyzny.
- Na razie nie. - odparł. Podszedł do drewnianej ławy i wyciągnął ją bardziej na środek - Siadaj - polecił. Posłuchałam jego polecenia. Domyślałam się że z raną będzie nieciekawie. Szybko podwinął moją suknię do miejsca gdzie przylepiała się do rany. - Teraz może zaboleć. - poinformował mnie na co skinęłam głową. Szybkim ruchem podwinął dalej sukienkę. To co zobaczyłam było czymś okropnym choć rana zajmowała pięć centymetrów była dosyć głęboka. Dodatkowo wokoło było dużo krwi.
- Domyślam się, że nie wygląda to za dobrze. - skomentowałam podczas, gdy Sivik przyglądał się ranie.

< Sivik? Mam nadzieję, że nie jest to takie tragiczne D: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz