Stwór spojrzał na dziewczynę podejrzliwie. Nie był pewny: udaje czy poważnie nie wie, o czym mówi. Ostatecznie stwierdził, że to nie ma znaczenia. Skoro dziewczyna chce wiedzieć, to bez wyjaśnienia jej tego nie pójdą dalej.
- MAM NA MYŚLI SKRYTOBÓJCĘ, KTÓRY PAZDROTAŁ SIĘ Z GOŚĆMI ZAJAZDU – wyjaśnił. – JAKO ŻE NIE POWINNO GO TU BYĆ OD JAKIEGOŚ CZASU, A TWOI SŁUDZY NAJWYRAŹNIEJ GO OBACZYLI. ZRESZTĄ NIE POTRZEBUJĘ OCHRONY.
- To nie są moi słudzy – zaprzeczyła dziewczyna, na co Akroteastor machnął tylko ręką, i kontynuowała: - A skoro już o nich mowa to mogę ich zawoła i przepytać.
- BYŁBYM KONTENT – mruknął stwór, nie przestając wyglądać przez okno.
- Kontent?
- ZADOWOLONY – wytłumaczył, a Takako zaszurała lekko krzesłem i idąc po skrzypiących panelach zniknęła za drzwiami. Nie było jej tylko przez chwilę, a gdy wróciła, towarzyszyła jej para przystojnych młodzieńców, będących jakby swoimi odbiciami Yin i Yang. Morteo obrócił się. W przeciwieństwie do swojej pani obaj chłopcy wyglądali na sprawnych wizualnie. Ich jasne oczy błyszczały dziko w świetle błędnego ognika. Przyglądali się, wciąż dość nieufnie, Liivei-owi, jednak respektując rozkazy dziewczyny zachowywali się wstrzemięźliwie.
Jasnowłosa, jak gdyby nigdy nic, wróciła na swoje miejsce i spojrzała w stronę okna, jakby na nekromantę.
- Ryuu twierdzi, że kimkolwiek był, już tu nie wróci – powiedziała z lekkim uśmiechem. – Przegonili go z okolicy.
- CZYŻBY? – Liivei podszedł do swojego siedzenia i oparł się o nie parą dolnych rąk. Patrzył na chłopców spod kaptura, jakby przeszywając na wskroś ich dusze.
- Poza tym nie ma powodu, żeby tu wracał – powiedział do Takako białowłosy. Najwyraźniej postanowił udawać, że nie zauważa Morteo. – W zajeździe jesteśmy już tylko my. Poza tym nie ma tu nic cennego.
- A WASZE ŻYCIA NIE SĄ CENNE? – zapytał ponownie Akroteastor, przenosząc swój nieruchomy wzrok z białowłosego na milczącego czarnowłosego. Ten bardziej go zainteresował. Zapewne właśnie dlatego, że milczał.
- Nie tak cenne, żeby wysyłać po nie skrytobójcę – odezwała się Takako, nie mogąc wiedzieć, jak napięta sytuacja jest pomiędzy pozostałymi przebywającymi w pomieszczeniu.
- CZY MOŻESZ BYĆ TEGO PEWNA? – Liivei przeniósł wzrok na dziewczynę, uwalniając od ciężkiego spojrzenia mężczyzn.
(Takako?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz