niedziela, 25 marca 2018

Od Marco do Ishi

Uśmiechnąłem się delikatnie, słysząc "groźby" dziewczyny. Gdybym powiedział, że mnie tym przekonała do czegokolwiek, skłamałbym. Postanowiłem jednak dalej ciągnąć tę grę, w tym czasie jedząc przygotowane wcześniej mięso. Wiedziałem, że kiedy się pożywię, proces regeneracji się rozpocznie. A jeśli wystarczy czasu - rana być może zniknie.
- Jakbym był przywiązany, to kto by panienkę pilnował? - Zapytałem, obracając nóż w dłoni i wbijając go w pieczeń.
- Sama sobie poradzę, panie Marco.- udała, że się naburmuszyła - podniosła podbródek, wyprostowała się i wypięła dumnie pierś. Próbowała spojrzeć na mnie z góry. W odpowiedzi poczochrałem dłonią jej włosy. Wręcz nie mogłem się powstrzymać, kiedy przejęła tę swoją minkę.
- Hej! -
- Przynieś mi lepiej galon mleka z chłodni. - Puściłem oko ciemnowłosej. Ta wzniosła spojrzenie ku sufitowi, lecz podążyła do wskazanego pomieszczenia, aby wykonać moją prośbę. Była taka miła, pomocna i troskliwa. Jak matka albo córka. Ah, znowu złapałem się na myśleniu o Ishi w nieodpowiednich kategoriach. Przynajmniej nie mam w planach uwiedzenia jej. W końcu, jest za młoda, moim zdaniem - za mała, na jakąkolwiek formę miłości poza przytulniem czy czymś tego typu.
Kiedy drzwi zamknęły się za panienką, wyciągnąłem z szafki surowe, ludzkie mięso, które zacząłem jeść, ostrymi paznokciami odrywając coraz to większe kawałki. Musiałem skończyć swój posiłek, nim dziewczyna wróci. Nie chciałem, aby zobaczyła mnie w tym stanie. Nie jest jeszcze na to gotowa.
- Tylko tyle zostało.. - Ishi wniosła dzban do kuchni, zatrzymując się w połowie kroku. Opuściłem palce, zakryłem mięso szmatką. No to mam problem. I to spory. Chcąc uratować sytuację, sięgnąłem po truskawki z koszyka i wsunąłem całą garść do ust. Było to trudne, gdyż aktualnie mój organizm był nastawiony anty - wegetariańsko, więc od razu szarpnęły mną torsje. Z trudem powstrzymałem się przed pobiegnięciem do łazienki. Dlatego wziąłem od ciemnowłosej naczynie, postawiłem je na stole, a następnie wcisnąłem jej w objęcia miskę z truskawkami.
- Proszę pana..! -
- Shh... - Położyłem palec na wargach, po czym zacząłem myć ręce. - Owoce to zdrowie. I kluczowy element diety osób w wieku dojrzewania. - Uniosłem nieznacznie kącik ust. - Ale to pani doktor już wie. -
- Proszę się nie śmiać z kogoś, kto uratował panu życie i wracać do łóżka. - Ishi zasiadła na stołku, lecz jednak zajęła się jedzeniem truskawek. Czułem, że zaczyna coś podejrzewać. Może już wie. Ważne, że jeszcze o tym nie wspomina. Nie podejrzewałbym takiej odważnej dziewczyny jak ona o atak paniki, ale pozory czasami mylą.
Po umyciu rąk i schowaniu mięsa, kontynuowałem gotowanie posiłku. Tym razem przeszkodą były delikatne skurcze w okolicach rany, oznaczające stopniowe leczenie się. Syczałem za każdym razem głucho przez zęby, a moja pani doktor co rusz podnosiła głowę. Musiałem uspokajać ją ruchami dłoni. Nie sądzę jednak, aby to przekonało brunetkę w jakikolwiek sposób.
- Hmm, tak sobie teraz myślę. - Zacząłem niepewnie, smażąc kolejnego syrnika. Nie były może najsmaczniejszą potrawą na świecie, ale spełniały swoja rolę obiado - deseru. I to się liczyło najbardziej. - Może nauczyłbym cię samoobrony i walki, co panienka sądzi o tym pomyśle? -
Dziewczyna ściągnęła brewki i skrzyżowała ręce na piersi. Jej mimika mówiła, że jest już na skraju zdenerwowania. W sumie, w łóżku powinienem być dobrą godzinę temu. Mam nadzieję, że chociaż naleśniczki wynagrodzą dziewczynie nerwy przez moją osobę. Kiedy skończyłem przygotowywać ostatniego syrnika, oparłem się o blat i dotknąłem opuszkami palców rany przez materiał. Teraz wszystko było boleśnie naciągnięte, a ja musiałem jak najszybciej usunąć szwy. Albo poprosić o to Ishi. Nadal czekałem na odpowiedź. Gdy cisza ciągnęła się prawie w nieskończoność, przewróciłem oczami.
- No dobrze, pójdę do łóżka. Ale powiedz najpierw, czy chcesz, abym cię uczył, panienko? -

<Ishi? Przepraszam, że krótkie :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz