Przewracając oczami, zacząłem zastanawiać się nad historią tego pudełka. Tak, według spisu, który otrzymałem kilka dni wcześniej, obiekt ten miał ciekawe właściwości magiczne.
- Niech ci będzie. - Westchnąłem, żegnając się z myślą o dodatkowym zarobku. - To pudełko należało do starego maga, żyjącego w Cellan. - Podniosłem przedmiot i obróciłem go tak, aby ciemnowłosa lepiej widziała wyryte wzory. - Te żłobienia są cechą charakterystyczną dla rękodzieła z tamtego regionu. Lecz nie o tym mowa. Jak się przyjrzymy.. - Pochyliłem się, grzebiąc pod ladą w koszyku z moimi prywatnymi rzeczami. Ostatecznie, z cichym "Tu jesteś!", wyciągnąłem szkło powiększające z kryształu, a nie byle lichego materiału. Następnie podałem je dziewczynie. Ta wpierw zmierzyła je krytycznym wzrokiem, jednak ostatecznie użyła go, aby obejrzeć to, co jej pokazuję. Mianowicie były to niewielkie runy, zrobione za pomocą magii, gdyż żaden człowiek nie posiada narzędzi tak drobnych, żeby precyzyjnie oddać elfie zawijasy.
- Mówię "należało", bo właściciel niestety umarł. Jego prochy zostały umieszczone w tej szkatule, a dokładniej, w drugim dnie. -
Pozwoliłem fance popukać palcami w ścianki pudełka, a nawet nim delikatnie potrząsnąć. Rzeczywiście, dało się usłyszeć, że coś się w środku znajduje. Widząc, jak próbuje podważyć drewienko, zaśmiałem się krótko.
- Tak, też bym go wysypał. - Przyznałem, odbierając obiekt i zamykając go. Tym razem nic nie musiałem pokazywać palcem. Dziewczyna domyśliła się sama, a w jej spojrzeniu pojawiła się chorobliwa ciekawość i determinacja. - Jednak jest to niemożliwe... -
- Bo jest magicznie zabezpieczone..- Wyszeptała klientka, ponownie obracając kołem na wieczku. Skinąłem energicznie głową.
- Dokładnie! Jeszcze nikt nie złamał tego kodu. Oh, jeszcze jedno. Podobno jak przyłożysz ucho do tego pudełka, usłyszysz głos maga, który zdradzi ci wszystko, co chcesz wiedzieć. Jednak wielu próbowało i jeszcze żaden nie usłyszał nic, poza szelestem starego Ourelliona. -
Zapadła między nami cisza. Dziewczyna oglądała obiekt ze wszystkich stron, przyglądała się dokładniej runom za pomocą szkła, próbowała różnych kombinacji. Mnie zdawała się ignorować, mimo, że ostentacyjnie chrząkałem. Nic z tego.
Klasnąłem więc, tym razem zwracając uwagę fanki. Z delikatnym uśmiechem schowałem szkatułkę do swojej torby.
- W kwestii latania, potrzebuję kogoś, kto będzie mnie ostrzegał o potencjalnych rycerzach czy innych osób, co będą chciały mnie zabić. Nic więcej. Ale, może jak się namyślę..- Uniosłem delikatnie kącik ust, obserwując reakcję dziewczyny. - Dam ci na sobie trochę polatać..? -
< Towarzyszko? Chętna na latanie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz