Ściągnąłem brwi, próbując ułożyć włosy bruneta we względnym porządku. Jednak to graniczyło z cudem. Co chwila wracały do dawnego układu, a mnie stopniowo trafiała biała gorączka. Byłem bliski chwycenia za nóż i doprowadzenia fryzury mężczyzny do porządku. Czy tego chce, czy nie.
- Przesadzasz, plus nie wiesz, że tak się teraz nosi? I nie przewrócę się, nie oślepnę, nic sobie nie zrobię, moje trzecie oko do tego nie dopuści, spokojnie. - Na dźwięk słów Sivika, z trudem powstrzymałem się przed prychnięciem. O nie. Teraz mi się nie wymiga. Nawet jeśli miałbym go przywiązać, doprowadzę Siviego do porządku!
Wyprostowałem się, dumny z siebie i swojego pomysłu. Odruchowo podniosłem kąciki ust. Mężczyzna natomiast odchylił głowę i przebiegł wzrokiem po niebie.
- Będzie lać, a ja, nie wiem jak ty, nie mam zamiaru sterczeć w burzy na chłodzie.
- Ja też nie. - Lepiej ta sytuacja nie mogła się potoczyć. Uprowadzenie mężczyzny wiązało się już tylko ze znalezieniem odpowiedniego pokoju. Dlatego chwyciłem ciemnowłosego za łokieć, ignorując wszelkie możliwe protesty czy groźby i ruszyłem dalej ulicą, oglądając szyldy, a po drodze kupując w tajemnicy najpotrzebniejsze rzeczy. Wszystko skrzętnie ukrywałem w torbie na farby.
Nadal pozostawała kwestia noclegu. Nie zaprowadzę Sivika do pierwszego - lepszego wodopoju dla moczymord, co to, to nie! Jak to się mówi: "Zastaw się, a postaw się". W moim przypadku, postanowiłem wydać większość swoich oszczędności na pokój w nieco przyzwoitszym lokalu. Ludzie spoglądali na nas ze zdziwieniem. W końcu, ten widok musiał być zabawny. Niski blondynek targa za łapsko rosłego mężczyznę, raz po raz uciszając go palcem bądź całą dłonią. Musiałem jednak tak się zachować, gdyż coś mi podpowiadało, że Sivi by się od tak na takie ekscesy nie zgodził.
Uznałem to za swoistą zaliczkę. Pomoc ciemnowłosemu w doprowadzeniu się do ładu, odpoczynek i opieka. W dodatku, to przywołało mi na myśl dawne czuwanie nad rannymi w Edenie. Czyli przyjemne z pożytecznym.
Rękę mężczyzny puściłem dopiero po zaciągnięciu go do łazienki.
- Rozbieraj się. - Rzuciłem jedynie przez ramię, nalewając do starej wanny ciepłej wody. Do środka dolałem również trochę olejków eterycznych, przez co w parnym pomieszczeniu rozszedł się zapach magnolii i jakiegoś innego kwiatu, niestety nadal mi nie znanego. Sprawdziłem temperaturę wody. Była w sam raz do kąpieli. Wyprostowałem się więc z miłym uśmiechem i zrzuciłem z siebie górną część odzienia, zostając w samej koszuli. Prewencyjnie stanąłem przy drzwiach.
- No na co czekasz? I nawet nie myśl o wyjściu. Znajdę cię chociażby na drugim końcu świata i umyję siłą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz