piątek, 23 marca 2018

Od Carreou do Sivika

Zostałem usadzony po raz kolejny na ziemi. Mimo, że preferowałbym pozostanie w pozycji stojącej, nie chciałem protestować. Wierzyłem, że Sivik zrobił to dla mojego dobra. To miłe uczucie - widzieć, że ktoś o ciebie dba, nawet jeśli są to te małe czynności. Według powieści, które kiedyś czytałem, właśnie drobne gesty są podstawą dobrego i zdrowego związku.
A gdyby tak .. odszukać kogoś, kto pokocha mnie mimo wad? Komu również mógłbym oddać swoje serce? O kogo mógłbym dbać? Za kim mógłbym tęsknić..?
Przy pomocy mężczyzny, który wziął moje rzeczy, podniosłem się i rozmasowałem palcami czoło. Następnie objąłem jego ramię z delikatnym uśmiechem. Zauważyłem, że robię to coraz częściej. Nie byłem pewien, czy to dobre czy to złe. Może coś pomiędzy?
- Wszystko dobrze? - Sivik musiał uznać moje zamyślenie na tematy ważne i ważniejsze za kolejną oznakę omdlenia. Przytaknąłem nieznacznie, aby potwierdzić, że mój stan jest stabilny.
- Jak coś będzie się działo, to mów, zatrzymamy się, usiądziesz, odetchniesz, dobra? - usłyszałem po chwili. Prawie ugiąłem się pod czujnym, a za razem, w moim odczuciu, przyjemnym spojrzeniu ciemnowłosego.
Już całkowicie nie wiedziałem, co się ze mną działo.
Zaufałem mu prawie od razu, pozwoliłem się dotknąć, odezwałem się, ciągle myślami uciekałem do jego oczu, takich zimnych, a za razem pięknych. Zaczynałem żałować, że jestem tym, kim jestem. Że nie mam prawa kochać kogokolwiek tak naprawdę, w sposób emocjonalny i zmysłowy.
Można rzec, że prawdziwa miłość jest mi całkowicie obca. Wmawiałem sobie, że kocham, bo do tego mnie stworzono. Tak teraz dogłębniej o tym myśląc, to była bardziej więź między twórcą a dziełem, przekazaną nam przez Ojca, niż rzeczywiste uczucie. Położyłem dłoń na swoim sercu, bijącemu szybko w mojej piersi, niczym ptak, który rozpaczliwie próbuje uciec z klatki. Chciałem kochać. Chciałem się tego nauczyć. Chciałem być jak inni, czuć miłość.
Zatrzymałem się, w ten sposób zatrzymując również Sivika. Przygryzłem wargę, zadrżałem i opuściłem skrzydła. Co miałem mu powiedzieć?
- S - Sivi... Jak to jest kochać inną osobę..? -Wyszeptałem, opuszczając wzrok na swoje stopy. Musiałem najpierw wybadać teren, nim oznajmię temu człowiekowi, którego znam zaledwie dzień, że został wybrany jako mój pierwszy pan serca oraz umysłu. Może dla innych jest to głupie, lecz ja, tak bardzo spragniony uczuć, chciałem tylko poczuć się chciany przez kogokolwiek..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz