piątek, 23 marca 2018

Od Ashley do Cyrusa

Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Ja go po prostu uwielbiam! Albo chociaż jego rasę. Chociaż nie, jego też! Pierwszy raz podczas 189 lat mam okazję pojeździć na smoku! Nigdy w życiu nie odmówiłabym takiej okazji, tak jak teraz. Automatycznie się zgodziłam z szerokim uśmiechem na twarzy, który raczej nie zejdzie mi już do końca nocy.
- Naprawdę?! Cudownie! - klasnęłam raz w dłonie. Zauważyłam na jego twarzy cień uśmiechu, po czym nagle zaniknął pod ladą, by schować szkło powiększające. Nachyliłam się do przodu zawisając nad nim i nad ladą. - Ej, a zrobisz coś dla mnie? - zapytałam. Dopiero gdy odłożył przedmiot i wstał, odsunęłam się i czekałam na odpowiedź.
- Co dokładnie?
- Nastraszysz jakichś ludzi? - widocznie zdziwił się tą prośbą. Zmarszczył lekko czoło i spojrzał na mnie nierozumiejącym spojrzeniem. - Smoki są raczej rzadkie, chciałabym zobaczyć jak przed tobą uciekają i krzyczą. No i jestem ciekawa, czy zgodnie z plotkami, wystawią jakąś dziewicę za drzwi, by nakarmić smoka i uratować siebie - wytłumaczyłam. Chłopak przez chwilę milczał.
- Zastanowię się nad tym - mimo, iż na zewnątrz wyglądałam na radosną dziewczynę, w środku wręcz tryskałam szczęściem. Nie sądziłam, że kiedykolwiek wpadnę na przedstawiciela tej rasy. Smoki są o wiele ciekawsze, niż wszyscy ludzie razem wzięci. Zapewne mówię tak, dlatego, że po raz pierwszy takowego spotykam, ale co ja będę się rozczulać nad przyszłością? Czas korzystać z okazji!
- Dobra. To kiedy idziemy? - zapytałam ciekawa. Smok przez chwilę milczał, spojrzał na okno i na zegar.
- O północy.

*

Tak jak było mówione, o północy poszliśmy na pole, które było oddalone od miasta dość spory kawał drogi. Udało mi się go namówić, na opowiedzenie innych historii, dotyczących magicznych przedmiotów z jego sklepu. Szczególnie zaciekawiła mnie historia z wymianą ciał; w jakimś wazonie siedziała sobie dusza, po rozbiciu naczynia dusza tego, kto go zniszczył, wymieniała się jakby z duszą w tym wazonie, który magicznie sam się naprawiał po wymianie. Wolna dusza wchodziła do wolnego ciała i żyła na nowo, a tamta musiała czekać na kolejnego fajtłapę. Pewnie gdyby to nie był wazon, ale coś innego, zapewne był to kupiła.
- Jesteśmy na miejscu - zatrzymał się. Znajdowaliśmy się na polu, wokół którego rozciągał się las, a nieco dalej znajdował się mały stawik. Chłopak niczym na wybiegu wyszedł przede mną i stojąc przodem do stawu, zmienił swą postać. Wyrósł mu ogon z kawałkami długiego włosia, na plecach długie skrzydła przypominające skrzydła nietoperza, jednak zakończone ostrymi końcówkami. Całe jego ciało pokryły srebrno białe łuski, na łokciach pojawiły się malutkie skrzydełka, bardziej przypominające skrzela lub błony do pływania w wodzie. Na szyi wyrosła mu biała bródka, a na głowie falowane rogi. Smok teatralnie się obrócił, by pokazać swą całą okazałość. stanął na tylnych łapach i zamachnął skrzydłami, powiew prawie mnie zdmuchnął z miejsca. Gdy stanął przede mną spokojnie, podeszłam do niego i złapałam jego pysk. Przez chwilę dotykałam jego łusek, spojrzałam w jego złote oczy, a następnie podziwiał te kły, które z łatwością mogłyby rozszarpać wszystko na swej drodze.
- Twoja smocza forma jest piękna i pewnie przerażająca dla ludzi - skomentowałam.

<Cyrus? Ślepo zaślepiona w smoku xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz