wtorek, 20 marca 2018

Od Vanitasa do Juliette

Podparłem swą głowę o wcześniej wyciągniętą dłoń, przy tym bawiąc się łyżeczką umieszczoną w kubku. Chyba najprościej byłoby jej to powiedzieć prosto z mostu... Chociaż, w moim wykonaniu, na ten moment nie będzie to możliwe. Wyszczerzyłem się sam do siebie, zwracając swą całą uwagę, z powrotem na dziewczynę.
- No wiesz... Również nie powinienem się tym chwalić, w tak przystępnej kawiarence... - odparłem, po chwili wsadzając sobie do ust niewielką, namoczoną w kawie łyżeczkę. - A na kogo ci wyglądam? - dopytałem, mrużąc z lekka oczy.
- Na księdza. Albo członka jakiejś porypanej sekty. - fuknęła niemalże od razu, przy tym wymownie się uśmiechając. Mruknąłem cicho coś niezrozumiałego, wielce obrażony, dodatkowo prychając pod nosem.
- Non! - zaprotestowałem we włoskim języku, odkładając łyżeczkę na drobny talerzyk, z równie niewielkimi pozostałościami po cieście. - Jestem lekarzem, specjalizującym się w wampirach, Milady! - wypaliłem z dzikim entuzjazmem. 
- A już miałam prosić o rozgrzeszenie... - wymruczała, - z tego co dane mi było, przez ostatnie kilkanaście minut zauważyć -, podobnie jak ja, uwielbiając słownie dokuczać osobom trzecim. - Lecz nie śmiałabym się kpić, z... - zakasłała sztucznie. - samozwańczych... - powtórzyła czynność. -...lekarzy! - dokończyła, jakby nigdy nic, spokojnie popijając kawą.
- Pomyśleć, że jest z panienki tak urokliwa, drobna i pozornie bezbronna kobieta... - westchnąłem głośno, nieco kierując ku neutralnemu wyrazowi twarzy, kąciki swych ust. - A jednak... Strasznie pyskata, nie myląc tego ze szczerością! - dokończyłem, podobnie jak ona, zachwycając się cieczą. 
- Chyba jedynie dziecko, mogłoby wyobrazić sobie kogoś podobnego do Pana w roli lekarza... Szczególnie specjalizującego się w tak krwiożerczych stworzeniach. - powiedziała, wygodnie układając swe ręce na stoliczku. 
- Gdyby tak spojrzeć... Chyba nie zalicza się panienka do grupy "młodych dorosłych"? - dogryzłem, rozbawiony, przechylając przy tym pytająco swą głowę. 
- Myślę, że pan również ledwo się do niej zalicza. - odparła niemalże od razu, "atak" z mojej strony, widocznie chętniej wkręcając się w rozmowę. 
Jak najbardziej, jestem zadowolony z takiego rozwoju wydarzeń. W tym "przepięknym" świecie, nie zdążyłem jeszcze spotkać tak zarówno pewnej siebie, jak i uroczej, przedstawicielki płci pięknej. Nie potrafię ukryć swego zdumienia jej osobą. Wyróżnia się, swym - przynajmniej na ten moment, bo kobiety miewają różne humorki -, specyficznym poczuciem humoru, który wśród "dam" nie powinien za żadne grzechy istnieć. W całkiem spokojnej ciszy dopiliśmy zamówione napoje, przy tym delektując się przepięknym widokiem zachodu słońca, dosłownie bijącym na nas zza szyby. Jakoś nigdy nie przywiązywałem szczególnej uwagi do tej gwiazdy. O stokroć mocniej, uwielbiam księżyc. Szczególnie ten błękitny, pojawiający się okazjonalnie na nocnym niebie. Gdy tylko kubek zarówno mój, jak i dziewczyny był pusty, pozwoliłem sobie, kulturalnie - jak na mężczyznę przystało -, za całość zapłacić. Po niespełna minucie, mogłem znaleźć się na powrót przy białowłosej, stojącej przy wejściu do kawiarni. Skanując dokładnie niższą osóbkę, swymi niebieskawymi oczami, ponownie me usta spowił delikatny, nieco cieplejszy uśmiech.
- Panience musi być naprawdę gorąco, w tej samej bluzie. - skomentowałem, przyglądając odzieniu dziewczyny, nieco niezdatnemu do opadającej po zachodzie słońca temperatury. Przy tym, poprawiłem owijające me dłonie rękawiczki.
- I tak miałam już się zbier- - nie zdążyła dokończyć, gdy w mgnieniu oka moja osoba znalazła się mniej niż pół metra prze nią. 
- Niby dokąd? - westchnąłem, zrzucając z ramion swój płaszczowy-worek. Zachęcającym gestem, wystawiłem odzienie w jej stronę. - O tej porze ciężko spotkać jakikolwiek powóz... Większość ludzi, zwyczajnie boi się jeździć w ciemnościach. - wzruszyłem z lekka ramionami. - W specjalnej, darmowej ofercie mogę pani użyczyć noclegu w mej skromnej posiadłości!
<Juliette? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz