Leniwe, powolne spacerowanie, trzymając blondyna blisko, bo refleks i odpowiednio szybka reakcja były niezbędne, gdy znajdował się w takim stanie. Nawet jeśli kiwał głową i starał się udowodnić, że nie jest tak źle, jak wygląda. Oczywiście dalej był blady jak ściana, nieco nieobecny i jakiś taki przestraszony. Efekt dopełniały tylko drgające skrzydła, dłoń, która ląduje na klatce piersiowej, jakby starająca się uspokoić oddech, czy też serce, które waliło mu jak nienormalne. Dało się to usłyszeć i to bez problemu, szczególnie gdy duchy dodatkowo podśmiechiwały się z sytuacji.
Nagle się zatrzymał, przyprawiając mnie o chwilowy zawał i instynkt „Złap go, zanim przywali łbem o ziemię i już całkiem się z nim pożegnasz”. Jednak nie upadał. Nawet nim nie bujnęło, po prostu przestał iść, dlatego przystanąłem obok, byle nie pociągnąć go za sobą. Pytający wyraz twarzy wymieszany z chrząknięciem, bo Carr nie wyglądał najciekawiej. Zbity, z przygryzioną wargą, opuszczonymi skrzydłami.
— S-Sivi... — zaczął cicho, niepewnie, na co znowu zamruczałem tonem wymagającym odpowiedzi. — Jak to jest kochać inną osobę...? — wyszeptał, spuszczając wzrok jak zbity pies, a mnie nieco wcisnęło w ziemię. Rzeczywiście, należał do tych bardziej nietypowych istot. Poprawiłem bagaż, wzdychając cicho.
Stłoczone myśli, wszystkie tak agresywne, przekrzykujące się, bijące się w głowie, drażniące nawzajem, wykluczające i popierające jedną ze stron.
Jak to jest kochać?
Widzieć wszędzie te błękitne oczy, nieważne, jaka pora dnia, czy nocy. Wiedzieć, że cię obserwują, że są. Nawet jeśli suche i bez życia, to jednak.
Kochać znaczy czuć zapach bzu wirujący w nozdrzach.
Znaczy wiedzieć, że zapomniało się o łuku i wracać po niego w podskokach, bo zabije cię wzrokiem.
Znaczy oddawać się drugiej jednostce. Krew też, gdy jej potrzebuje, łaknie, wywęszy rankę.
Znaczy tęsknić od pierdolonych trzydziestu lat.
— A gdyby tak zapomnieć o wszystkim co się stało? Zignorować swoje wcześniejsze życie, rozpocząć je względnie od nowa? Dla mnie to nic specjalnego, nie zmieni to mojego nastawienia, jednak na twoim miejscu, po prostu bym zapomniał.
Nie potrafiłem. Najzwyczajniej w świecie nie byłem w stanie po prostu zapomnieć.
— Dziwnie — odparłem, uśmiechając się mimowolnie, gdy już wróciłem świadomością do chłopaka, który dalej wyczekiwał odpowiedzi. — Naprawdę dziwnie. Przynajmniej według mnie — dodałem, rozkoszując się wspomnieniami o białych włosach. — Śmiech przez łzy, zgrzytanie zębów i szczęście jednocześnie. Trudno to wytłumaczyć, stan dla każdego inny, pełen przeciwności. Ale to głównie radość i spokój, gdy ta druga osoba jest obok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz