Ramzesa zostawiłam w stajni, ponieważ na razie nie był mi potrzebny. Na rynek mogłam dojść piechotą, nie był daleko, ponieważ wynajęłam lokum w najbliższej karczmie. Postanowiłam przyjść nieco wcześniej, by przypadkiem ktoś nie wykupił mi czegoś sprzed nosa. Miałam tylko nadzieję, na znalezienie czegoś na prawdę cudownego, za którego będzie się chciało zapłacić. Cena nie gra roli, równie dobrze mogłabym kogoś okraść. Gdy tylko zbliżyłam się do pierwszego straganu, od razu wyczułam w powietrzu unoszące się zapachy jedzenia. Przeszłam do sklepów, większość z nich sprzedawała ubrania, które można było podziwiać także za oknami. W końcu znalazłam się blisko mojego nowego ulubionego sklepu.
- Witaj, moja fanko! - dotarło do moich uszu. Na początku nie sądziłam, że te słowa był skierowane do mnie. Dopiero gdy wychwyciłam wzrokiem chłopaka o białych włosach z jakimś pudłem, który patrzył się w moją stronę, zrozumiałam, że to mnie nazwał "fanką". I to jeszcze swoją? Widocznie smoki mają o sobie dość wysokie mniemanie. Podobnie jak Pionki.
- Cześć! - pomachałam mu i ruszyłam w jego stronę. - Nie wiedziałam, że awansowałam na twoją fankę. Dostawa już przyszła? - zapytałam patrząc na pudło. Chłopak pokiwał twierdząco głową.
- To ostatnie pudło. Przyszłaś w idealnym momencie - wziął przedmiot do rąk i wniósł go do środka, a ja ruszyłam za nim. Darowałam sobie oglądanie wszystkich rzeczy na półkach, ponieważ interesowało mnie tylko to, co było nowe.
- Pomogę ci wypakować. Przy okazji znajdę sobie coś ciekawego - zgodził się. Podeszłam do pierwszego pudła. Zajrzałam do niego i wyjęłam wpierw małe pudełka. Obróciłam je parę razy między palcami. Następne były kostki, czaszki i różne wisiorki. Nic jednak stąd mnie nie zainteresowało. Wszystko położyłam na ladzie, sam sobie je rozstawi jak chce. Podeszłam do drugiego pudła i wyjęłam z niego nie duży zamknięty wazonik. Gdyby nie to, ze był porcelanowy, pewnie bym go nabywał. Ponieważ i w tym pudle nic nie było, zaszłam chłopaka od tyłu, który kucał przy ostatniej paczce. Zajrzałam mu przez ramię. - O, co to? - zapytałam ciekawa wyjmując ze środka średniej wielkości pudełko, z wielkim kołem na wieczku, które się okręcało. Położyłam przedmiot na ladzie i zaczęłam bawić się kółkiem. Ogółem przedmiot był udekorowany zawijasami wydłubanymi w drewnie. Miał dużo pustej powierzchni, na którym mogłabym coś namalować. Cudo.
Cyrus?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz