środa, 21 marca 2018

Od Sivika do Carreou

Spojrzał na mnie ni to zainteresowany, ni to zdziwiony, coś lądujące idealnie pośrodku tych dwóch wyrażeń. Niebieskie oczy lustrowały mnie uważnie, jak zawsze zresztą, bo chłopak w momentach, gdy nie popełniał największych głupstw, starał się najwidoczniej zachować swego rodzaju czujność, w razie „W”.
Chwycił nieśmiało moją dłoń, dzięki czemu mogłem pociągnąć go do góry, pomóc zachować pion i ogólnie jako tako go ogarnąć, bo dalej chybotał się na tych chudych nóżkach, bujał to w przód, to w tył i jakoś tak niemrawo wyglądał. No, co się dziwić, skoro dosłownie przed chwilą wypompowali z niego, nie wiadomo ile krwi, upuścili sobie do wiaderka i nasztachali się połową, byle drugą sprzedać. O ile ją sprzedadzą, a nie dojdzie do sytuacji, gdzie jeden z tych posiadaczy papy zamiast mózgu, wykorzysta większość i sam zdechnie w konwulsjach. Skrzywiłem się znacząco, mając cichą nadzieję, że chłopak nie odbierze to jako coś w stylu, że się nim brzydzę. Nie no, co to, to nie.
— Dziękuję, Sivi. Jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem. — Uśmiechnął się szerokim, bardzo ładnym uśmiechem, a ja, ukrywając, że mi jakoś tak się lepiej na sercu zrobiło, po prostu przewróciłem oczami, udałem, że ten pozytywny grymas na jego twarzy absolutnie mnie nie rusza i wcale mi się nie podoba. A podobał się. Bardzo.
Machnąłem ręką, zbywając go krótko i znowu pokręciłem głową, prychając cicho pod nosem, chociaż wiedziałem, że oczy znacząco mi się świeciły.
— Cholero mała, skończ wreszcie to gadanie, nie jestem nawet dobry, a co dopiero wspaniały i zacznij wreszcie o siebie dbać, bo jak tak dalej pójdzie, to skończysz w rynsztoku — odmruknąłem z grymasem na twarzy, podpierając dłoń na biodrze. Dłoń, która dalej przyjemnie pulsowała od ciepła, które pojawiło się zaraz po zetknięciu z ręką chłopaka.
Piórko zafalowało na wietrze.
Chłopak ledwo zipał.
— Głodnyś? — spytałem, dostrzegając kątem oka stragan z jedzeniem.
Deja vu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz