piątek, 23 marca 2018

Od Carreou do Sivika

Obserwowałem go spod kołdry, którą prawie zakryłem całą twarz. Chciałem się upewnić, że nie zdaje sobie sprawy z tego, co zrobiłem w nocy. Bałem się. Bałem się, jego reakcji oraz, że mnie zostawi. A tego najbardziej w świecie nie chciałem.
Nagle jednak coś się stało. Szarpnął się nieznacznie na łóżku, przebudził, a następnie usiadł. Jego palce kurczowo zaciskały się na pościeli, a serce dudniło tak głośno, że nawet ja to usłyszałem. Wyglądał, jakby coś go śmiertelnie przeraziło. Sądząc po tym, że dopiero co się obudził, mogłem sądzić, że miał koszmar. I to nie byle jaki. Człowiek rzadko zalewa się potem tak intensywnie przy zwykłych złych snach o uciecze przed potworem. To, co musiał Sivik ujrzeć, było zapewne albo szokujące, albo odzwierciedlało najgłębsze lęki mężczyzny. Może jedno i drugie.
Musiał zorientować się, że go obserwuję, gdyż po oczyszczeniu oczu, przeniósł na mnie spojrzenie. Spróbował się uśmiechnąć w swój "typowy" sposób. Gdybym sam tego nie robił, być może bym mężczyźnie uwierzył. Jednak wiedziałem, że coś było nie w porządku. Ciemnowłosy odchrząknął bądź oczyścił suche gardło.
- Jak się spało? - Między nami zawisło pytanie, na które musiałem skłamać. W końcu, powiedzenie "Modliłem się przez sen, bo cię pocałowałem" nie skończy się za dobrze dla moich rejonów, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Preferowałbym więc tego uniknąć. Za wszelką cenę.
- Było.. Hmm. Wygodnie. - Usiadłem na łóżku po turecku, dłońmi obejmując stopy. Następnie rozprostowałem skrzydła, a na podłogę opadło trochę białego puchu. Oho, czas na linienie. Tak określałem moment, kiedy byłem zmuszony zrzucić stare pióra, aby odsłonić te nowe. Jednak ten, kto tego nie widział, nie dowie się, jak wielkim wysiłkiem jest linienie. W końcu, tego jest kilka warstw, na każdej stronie skrzydeł. To około sześć dużych poduszek pełnych puchu oraz worek. Sam sprawdzałem.
Obserwując Sivika, chciałem go pocieszyć. Nie chciałem być jednak zbyt nachalny, więc przycupnąłem na skraju jego łóżka, a następnie okryłem mężczyznę skrzydłem, unikając jego spojrzenia.
- Tata mi tak robił. - Wyjaśniłem, licząc, że w ten sposób brunet zrozumie moje zachowanie. - Kiedy się bałem burzy albo kiedy mój wuj szedł na wojnę. To zawsze mnie uspokajało..-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz