poniedziałek, 19 marca 2018

Od Lexie do Mirajane

  Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Skrytobójca groził Mirajane, a zaraz potem był już martwy. Księżniczka stała tyłem do gwardzistki, więc ta szybko do niej podeszła, czując chwytające ją za serce przerażenie, które jakby dopiero po wszystkim zdążyło się ujawnić.
- Wasza wysokość, jesteś pani ranna? - spytała, nieco drżącym głosem.
- Nic mi nie jest - powiedziała kategorycznie Mirajane i strażniczka już wiedziała, że kłamie. Podbiegła do niej i stanęła przed nią. Księżniczka zakryła swoją szyję dłonią, jednak czerwone ślady krwi były wszędzie. Nie mogło być wątpliwości, zabójca przejechał jej nożem po gardle i gdyby tylko pociągnął mocniej...
  Lexie upadła na kolana. W tamtym momencie czuła bezsilną wściekłość i zażenowanie, a także ulgę. Szybko zdusiła te emocje, by móc wykrztusić z siebie jakieś słowa, jednak nim zdążyła zacząć przepraszać, Mirajane zdecydowanie kazała jej wstać.
- Teraz musimy iść do zamku - zadecydowała. - Rozprawię się z tym, kto rozpowiada o mnie te haniebne plotki!
- Wasza wysokość... - gwardzistka powoli podniosła się z kolan, była znów spokojna, choć w jej oczach wciąż błyszczały strzępy mieszanych emocji. - Tak. Zrobimy tak, jak wasza wysokość mówi.
  Księżniczka pokiwała zdecydowanie głową i ruszyła w kierunku zamku. W tej sytuacji nie mogło być mowy o żadnych dalszych naradach. Gwardzistka mogła tylko podążać za swoją panią licząc, że nikt więcej nie spróbuje jej zabić w najbliższym czasie.
  Dziwne uczucie. Obie kobiety wyszły w tłum, który zdawał się tak samo, jak wcześniej zajmować swoimi sprawami. Niebezpieczne wydarzenia z zaułka jakby wcale nie miały miejsca. I po części to była prawda. Dla nich nie miały. 
  Mirajane przystanęła dopiero przed samą bramą. Wzięła głęboki oddech, po czym podeszła do wartownika z dumnie uniesioną głową.
- Żądam audiencji u jego wysokości - powiedziała butnie, patrząc prosto w oczy strażnikowi. Ten, jak większość strażników przyzwyczajony do wypełniania rozkazów tych, którzy wyglądają, jakby mieli prawo je wydawać, spojrzał niepewnie na drugiego gwardzistę. Lexie podeszła bliżej i wyjęła z sakiewki odznakę gwardii królewskiej. Wartownikowi wystarczyło jedno spojrzenie na emblemat, by bez słowa wpuścić obie kobiety do środka.
  Księżniczka pewnym krokiem przeszła przez dziedziniec i skierowała się do zamku, weszła do jego środka i jak burza przemierzała komnaty. Lexie w milczeniu podążała za nią modląc się w duchu, by na końcu tej podróży nie czekała ich zasadzka. Wreszcie...
(Mirajane?^^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz