Ciemnowłosy wydawał się być pod wpływem mojej samoobrony. Poczułem przez to smutek oraz jakby mniejszą nieufność. Zwłaszcza, kiedy zbliżył się do mnie ze specyficzną delikatnością, a nie pewnością siebie, jak mi się wcześniej wydawało. Być może to tylko moja perspektywa, a sam chciałem tak go postrzegać - jako światełko nadziei wśród tych, co chcą mnie skrzywdzić.
Kiedy mężczyzna znalazł się bliżej mnie, z trudem wyprostowałem się i spojrzałem na jego twarz.
- Coś się stało? - Zapytał niespodziewanie, spoglądając na mnie z góry. Stało się i to sporo. Nie mogłem jednak zmusić się do odpowiedzi, a w kącikach moich oczu pojawiły się łzy. - Źle wyglądasz. -
Dopiero kiedy spojrzałem na swoje odbicie w oknie pobliskiego budynku, zobaczyłem, co miał na myśli. Byłem blady, jak ściana, drżałem, a moje spojrzenie było rozbiegane. W dodatku ludzie, którzy nas mijali, zdawali się wpatrywać we mnie z pogardą. Nim ciemnowłosy zdążył chociażby wziąć wdech, przytuliłem się do jego piersi. Nie mogłem opanować płaczu, więc wilgoć szybko spłynęła z moich policzków na skórę nieznajomego. Próbowałem odrzucić od siebie możliwe negatywne zakończenia tej sytuacji. Chciałem wierzyć, że ten mężczyzna, widocznie widzący nachodzące mnie mary, będzie w stanie pomóc. W dowolny sposób. Mógłbym odwdzięczyć mu się, jak tylko będzie chciał.
- On za mną chodzi.. Nie zostawia mnie. - Wyszeptałem między szlochami, prawie dławiąc się łzami. - Czuję, że mnie obserwuje, czuję, że jest obecny w każdej chwili mojego życia.. Tak bardzo się boję.. A jeśli mnie zabije? Jeśli już nigdy nie będę mógł zmrużyć oka..? Błagam..- Zacząłem się osuwać na kolana, ostatecznie chwytając nieznajomego przybysza za nogawki. - Błagam, niech mi pan pomoże.. Zrobię wszystko, co pan będzie chciał..-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz